piątek, 31 grudnia 2010

Grudzień 2010 - podsumowanie

Jeszcze parę godzin i będziemy mieli 2011 rok, ale póki co trzeba podsumować sobie dokonania tego miesiąca. A nieco się działo, niestety nie zawsze w pozytywnych aspektach.

Największym bólem jest to, że pewne sytuacje prywatne zmusiły mnie do sporych pożyczek z mBanku pod postacią karty kredytowej i kredytu odnawialnego. Co prawda nie skończyło się na wymaksowaniu obu limitów, ale i tak sumarycznie jestem 2800 PLN na minusie. No cóż, inaczej się nie dało więc nie ma co nad tym za bardzo płakać tylko czym prędzej spłacić i minimalizować koszty odsetkowe.

środa, 29 grudnia 2010

PZU grozi mi windykatorem

Dziś w skrzynce na listy moja mama znalazła cztery koperty, każda zawierająca osobne wezwanie do opłacenia polisy ubezpieczeniowej samochodu. Mam czas do 19 listopada 2010 aby uregulować zaległości razem z odsetkami albo następnym razem do drzwi zapuka komornik i weźmie mi telewizor :) I pomyśleć, że parę dni temu naśmiewałem się z Pana Rysia... Z drugiej strony kojarzy mi się piosenka Piersi gdzie Kukiz śpiewał "chodzi żandarmeria koło mego domu, ale mnie nie znajdą bo ja tam nie mieszkam..."

wtorek, 21 grudnia 2010

Dłużnikowi zawsze wiatr w oczy

Jeszcze na początku grudnia zapowiadało się dość optymistyczne zakończenie roku. Spłaciłem kartę GE, wydatki były pod kontrolą, była szansa wejść w 2011 z jednym kamieniem u szyi mniej. Oczywiście taka sielanka nie mogła trwać za długo i dość szybko zostałem sprowadzony na ziemię przez okoliczności przyrody.

Z powodu prywatnych zawirowań i po prostu wyższej konieczności karta kredytowa mBanku obecnie jest zadłużona na 1300 PLN. Co gorsza musiałem także ruszyć kredyt odnawialny w mBanku na kwotę 1500 PLN. Dodatkowo poszły też te 400 PLN, które miałem odłożone jako fundusz awaryjny. Tak więc moje zobowiązania wobec banków w ciągu jednego miesiąca powiększyły się o 2800 PLN i mam zerowe oszczędności.

czwartek, 16 grudnia 2010

Karta GE spłacona

Mam lekkiego kaca, ale zgryźliwość olbrzymią więc nie będę nudził więcej niż to konieczne.

Wczoraj był 15 grudnia i jak co miesiąc na moim koncie w gem24 pojawił się wyciąg a propos karty kredytowej GE. Na początku grudnia sygnalizowałem, że prawdopodobnie spłaciłem dług z tej karty, dziś już wiem na pewno że się udało. Wyciąg zawiera cudowną informację głoszącą, że naliczone odsetki wynoszą 0.00 PLN i wymagana minimalna rata także wynosi 0.00 PLN.

Jutro pójdę do banku z wnioskiem o zamknięcie rachunku tej karty kredytowej. Dziś nie mam siły na biurwokrację.

środa, 15 grudnia 2010

Sprzedajemy mieszkanie

I znowu prywata, tym razem dość poważna.

Wystawiliśmy nasze mieszkanie na sprzedaż. Oferta jest obsługiwana przez biuro nieruchomości Emmerson (link do ogłoszenia). Teoretycznie mieszkanie będzie wolne od marca 2011, ale jesteśmy skłonni do szybszej wyprowadzki. Co do ceny również możemy negocjować aczkolwiek w granicach rozsądku.

Mieszkanie jest w świetnej lokalizacji, zaraz przy bloku rondo i przystanki autobusowe z mnóstwem linii we wszystkich kierunkach. 5 minut spacerkiem do Multikina, Aquaparku, OBI, Reala, McDonalda, i dwóch stacji BP. 10 minut piechotą do innego McDonalda, marketu Alma i Castoramy. Z okien zajebista panorama Krakowa :)

Praktycznie wszystko co widać na zdjęciach zostaje czyli meble, pralka, lodówka, plazma, nawet konsolę (Xbox 360, nie piracony) mogę zostawić. Zastanawiam się jeszcze nad gitarą (Cort KX-5, grany może parę godzin od dnia zakupu) więc jakby ktoś był zainteresowany kupnem samego wiosła to proszę o maila.

Jeśli ktoś z Was lub Waszych znajomych byłby natomiast zainteresowany mieszkaniem to proszę o kontakt z agentką zajmującą się ofertą:

Joanna Świątek
ul. Karmelicka 29, 31-131 Kraków
tel. 12 631 39 00 (09)
tel. kom. 516 000 886
joanna.swiatek@emmerson.pl

Bez agencji się nie obejdzie bo mamy umowę na wyłączność i nawet jak znajdziemy kupca sami to prowizję i tak musimy zapłacić.

Aha, jakby co to nie wspominajcie o moim blogu jako źródle informacji o ofercie :)

wtorek, 14 grudnia 2010

Pragmatyczne chrzciny

Czasem ludzie mają rodzeństwo, czasem to rodzeństwo formalizuje związek ze swoimi wybrankami i czasem ów związek owocuje potomstwem. Zazwyczaj jest to przyczyną wszelakich imprez i obrzędów, w które chcąc nie chcąc trzeba się zaangażować. Na przykład chrzciny.

W tolerancyjnej i otwartej na odmienne poglądy Polsce dziecko warto ochrzcić niezależnie od swoich przekonań religijnych. Potem wiele rzeczy będzie łatwiejszych do wykonania, a i na podwórku nie będą za nim rzucać kamieniami jak za szatańskim pomiotem. Przynajmniej nie z powodów wysoko rozwiniętej tolerancji religijnej. Tak więc - pragmatyzm.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

RSStube.pl - pamiętnik programisty

W piątek lub w sobotę (sklerosis tremens atakuje coraz częściej) wrzuciłem na serwer nową wersję stronki. Zmian widocznych gołym okiem jest w sumie niewiele, w kodzie jednak była rzeźnia i operacje plastyczne których nawet Jordan by nie chciała pokazać w tv. Na początku miałem tylko poprawić błędy, które mi zgłaszaliście (dzięki wielkie :) i dołożyć kilka rzeczy, których brakowało. Jednak to ukłucie z tyłu głowy, moja wkurwiona ambicja nie pozwalała mi pójść na łatwiznę no i trzeba było przerobić wszystko na nową modłę. Teoretycznie teraz jest lepiej, bardziej elastycznie, bardziej modularnie, generalnie "bardziej". Zobaczymy w praniu co z tego wyniknie.

piątek, 10 grudnia 2010

Telefony, telefony... od windykatora

Spoko, do mnie jeszcze nie dzwonią i mam nadzieję, że nigdy nie będą musieli.

Natomiast dzwonią do innych i to mam wrażenie, że jest to obecnie masowe zjawisko. Przynajmniej tak by wynikało z artykułu na Onecie ("Windykator to szuja?"). Niestety, autorka tekstu - zamiast rzetelnie opisać skąd się bierze w ogóle problem - od pierwszych słów staje w obronie biednych dłużników i gra na płytkich uczuciach niczym scenarzyści polskich seriali o niczym... pardon, o prozie życia polskiego obywatela.

Czego więc możemy się dowiedzieć z owego artykułu?

czwartek, 2 grudnia 2010

Teoretycznie spłaciłem kartę GE

Saldo zadłużenia karty widoczne w gem24.pl wynosi 0 PLN. Jednak nauczony już doświadczeniami ze spłatą innych kredytów zadzwoniłem dziś do BPH z pytaniem o faktyczny stan zadłużenia. Niestety pani mogła mi tylko przeczytać to co sam widziałem w systemie i na ostateczny werdykt co do zadłużenia muszę poczekać do 15 grudnia kiedy to system wystawi mi wyciąg z konta karty kredytowej.

Zgodnie z planem z tej wypłaty poszło 300 PLN + 130 PLN z fkin five + 127,63 PLN bonusowo dla kompletnego wyzerowania salda. Przypuszczam, że będę musiał jeszcze dorzucić tam parę PLN odsetek czy co oni sobie tam zawsze liczą. Niemniej jednak fakt jest faktem: ten dług został spłacony. Zaraz jak tylko zobaczę wyciąg i ureguluję ostateczne należności złożę wniosek o zamknięcie rachunku tej karty. I wtedy będzie można oficjalnie odtrąbić sukces.

Uff, już czuję ulgę...

środa, 1 grudnia 2010

Czy BZ WBK to dobry wybór? - pytanie do czytelników

Z tego co czytam na stronie banku wydaje mi się, że tak. Pytanie jednak brzmi czy przypadkiem o czymś nie "zapomnieli" napisać, a co wychodzi w trakcie użytkowania ich produktów. I tu chciałbym zapytać Was o potwierdzenie czy to co ja myślę to jest prawda czy naiwność złapana na lep marketingu.

Ale może najpierw kilka słów czego tak naprawdę szukam.
  • Generalnie chcę mieć możliwość przyjmowania przelewów zagranicznych w euro, wymieniania tej waluty na PLN i wypłaty złotówek w placówkach lub bankomatach. 
  • Najlepiej oczywiście z zerowymi lub minimalnymi prowizjami za wszelkie operacje po drodze od przelewanych euro do gotówki w PLN. 
  • No i jakby za prowadzenie rachunków nie było prowizji. 
  • Ważny jest też dostęp do rachunków przez internet, właściwie ważniejszy niż koszty. 
  • I żeby się dało ustanowić dodatkowego użytkownika konta złotówkowego tak aby mógł wypłacać pieniądze z konta. 
  • I chyba więcej mi nie trzeba.

wtorek, 30 listopada 2010

Listopad 2010 - podsumowanie

Wczoraj śnieżyca, dzisiaj mróz, robić się nie chce, można zatem skrobnąć kilka słów o mijającym miesiącu. A trochę się działo chociaż na blogu od tygodnia martwa cisza. Częściowo powodem są moje prywatne sprawy, częściowo zawodowe, a częściowo moje grzebanie we flakach RSStube.pl. Całkiem też możliwe, że przez jakiś czas posty będą bardzo sporadyczne, jednak będę się starał informować o co istotniejszych postępach na froncie walki z kredytami. Być może przerzucę się na krótkie szczeknięcia na twitterze, a tutaj będę pisał tylko podsumowania. Zobaczymy co i jak się da zrobić.

A teraz do rzeczy.

niedziela, 21 listopada 2010

RSStube.pl zostaje udostępnione dla publiki! (oklaski...)

Założę się, że umieracie z ciekawości o co chodzi z tym nowym guzikiem po lewej stronie. Bo zauważyliście go, prawda? :)

Jakiś czas temu zacząłem sobie myśleć nad tym co by tu zrobić żeby jakoś zaistnieć w sieci poza tym blogiem, a jednocześnie nie pozorować wiedzy eksperckiej w jakimkolwiek temacie. Niby jestem programistą z bagażem doświadczeń, ale kto by tam chciał o tym czytać? Zresztą istnieją tysiące stron i blogów o tej tematyce i wątpię żeby jeszcze jeden robił na kimkolwiek wrażenie. A iść w inną tematykę z zakresu moich hobby jakoś mi się nie chce.

Szczerze mówiąc poza fkincredits to w ogóle nie chce mi się pisać jakiegoś zaawansowanego merytorycznie contentu (pomińmy milczeniem jak bardzo merytoryczne są tutejsze wpisy :). A wiadomo, że to unikalna i porządna treść ściąga traffic, poprawia rankingi w wyszukiwarkach i w konsekwencji przekłada się na reklamowe kliki. A kliki chociaż miłe duszy i portfelowi same się nie pojawią. No i jeszcze jedno: chamska komercha mnie nie pociąga więc zamiast czytać poradniki o tym jak oszukiwać google'a i pozorować różnorodny content na kolejnych blogowych kadłubkach postanowiłem zrobić coś na czym się znam, a kwestię treści pozostawić innym.

wtorek, 9 listopada 2010

Jeszcze 549 PLN...

Dziś saldo karty GE pokazało, że jeszcze tyle muszę oddać bankowi zanim kompletnie się uwolnię od tego balastu. Poniedziałkowy przelew poszedł łącznie na kwotę 1110 PLN gdyż do "fkin five" dorzuciłem jeszcze coś z budżetu na ten miesiąc. Najchętniej już bym spłacił całość, ale nie ma co przesadzać. I tak progres jest monumentalny, jeszcze 10 dni temu byłem dłużny ponad 2000 PLN.

niedziela, 7 listopada 2010

"fkin five a day" dobiło do 1000 PLN

Dziś jest 200 dzień mojego odkładania po 5 PLN dziennie. Na rachunkach oszczędnościowych w Eurobanku leży sobie uzbierany w ten sposób 1000 PLN. Pasek związany z tym "projektem" całkowicie się zazielenił, można więc oficjalnie ogłosić sukces i skrobnąć coś w temacie.

Zacznijmy od tego, że ta metoda oszczędzania czy też odkładania pieniędzy bardziej mi pasuje niż dorzucanie do skarbonki tych 150 PLN raz w miesiącu. Matematycznie suma ta sama, co więcej wrzucając to od razu do Eurobanku miałbym odsetki bez czekania aż piątaki się uzbierają aby najpierw dawać 1 grosz (ok 45 PLN), a potem 2 grosze (ok 135 PLN). Rzecz w tym, że ubytku tych 5 PLN jakoś nie dostrzegam, kasa na miesięczne wydatki nie maleje nagle tylko stopniowo, nie wymuszając przekalkulowań czy wystarczy do pierwszego. Oczywiście to wszystko złudzenie bo koniec końców te 150 PLN ubędzie, ale bawię się tu w chowanego ze swoją psychiką utracjusza więc skoro działa to po co przy tym bardziej kombinować?

piątek, 5 listopada 2010

Czemu Eurobank pobrał mi 4 PLN opłaty za konto - wyjaśnienie zagadki

Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie pan z Eurobanku i wyrecytował odpowiedź na moją reklamację złożoną we wtorek. Naprawdę, mówił to tak, że jestem w stanie się założyć, że czytał z kartki lub ekranu to co mu tam napisano :)

Niestety nie był to błąd systemu tylko w sumie moje gapiostwo i to sprzed dwóch miesięcy bo sięgające aż końcówki sierpnia. System naliczył mi te 4 PLN opłaty za konto ponieważ we wrześniu nie zanotowano sumarycznego wpływu minimum 800 PLN. Dziwne, zakładając, że zawsze dzień lub dwa po wypłacie, którą dostaję ostatniego dnia miesiąca, przelewam kasę na część płatności na rachunek w Eurobanku. Zazwyczaj jest to około 1300 PLN więc powinno starczyć na zadowolenie "systemu".

czwartek, 4 listopada 2010

Zimowa ofensywa antykredytowa

We wtorek gdy robiłem przelewy comiesięcznych płatności uświadomiłem sobie coś co podświadomie dręczyło mnie już jakiś czas: moja walka z kredytami zdechła. Gdzieś zniknęło moje wkurwienie na kredyty i od kilku miesięcy, a dokładnie od momentu przeniesienia kredytu z Polbanku do Allianz praktycznie zadowalam się terminowym spłacaniem rat na poziomie minimalnym.

Nie znaczy to, że nie spłacam w całości karty kredytowej mBanku, której czasem używam na zakupach, tego akurat się trzymam bardzo restrykcyjnie. Natomiast karta GE nadpłacana jest symbolicznie dodatkowymi 30 PLN co w niewielkim stopniu wpływa na ubytek zadłużenia. Kredytu w Allianz nie nadpłacam w ogóle. A przecież tytuł bloga nie brzmi "terminowe spłacanie kredytów"!

środa, 3 listopada 2010

Eurobank znowu pobrał 4 PLN

Miesiąc temu (a może dwa? strasznie szybko czas leci) Eurobank coś mieszał przy warunkach zwolnienia z opłat za konto i niesłusznie pobrał 4 PLN wielu osobom. Było o tym sporo głosów chociażby na czacie APPFunds. Potem jednak szybko oddali, błąd systemu, itp. Wczoraj jednak zauważyłem, że znowu zniknęło mi 4 PLN z konta. Pewnie bym nie zwrócił na to uwagi, ale akurat robiłem przelewy płatności i rzuciło mi się w oczy, że zamiast skierowanych do Eurobanku 1300 PLN saldo pokazuje 1296 PLN. Historia rachunku zawierała pozycję wskazującą na opłatę za używanie konta.

niedziela, 31 października 2010

Październik 2010 - podsumowanie

Jakiś taki ten październik był nudny. I w sumie bardzo dobrze bo podobno pieniądze lubią ciszę i spokój. Zresztą dość już miałem "ciekawych" miesięcy kiedy to początki były lekkie jak piórko, a potem coś doczepiało się jako balast i poziom kasy na koncie leciał pod kreskę niczym kojot w przepaść na kreskówkach. Co prawda teraz też coś dodatkowego wypadło bo trzeba było wezwać speca od piecyka gazowego, ale na szczęście koszty jego interwencji nie doprowadziły mnie do ruiny. Jakbym był akcjami to nadal bym pokazywał zieloną strzałkę :)

Tyle podsumowania, teraz spójrzmy w przyszłość.

środa, 27 października 2010

Nie wchodzę w GPW

Jakoś nie czuję tego IPO. Medialnie jest chyba głośniej niż przy PZU czy Tauronie, ale prasa jakoś częściej wspomina o tym, że inwestorów napędza powodzenie ubezpieczyciela, natomiast wpadkę z elektrykiem rzadziej przywołują ku przestrodze. A może po prostu tak mi się wydaje?

Skojarzenia z Tauronem nasuwają się raczej same. Znowu mamy zbliżające się wybory, znowu jest napędzanie ludzi na stadne zapisywanie się, znowu ulica się gorączkuje. Wczoraj nawet w autobusie słyszałem jak jeden pan do drugiego narzekał, że on się zapisał pierwszego dnia i powinien dostać cały pakiet, a nie żeby mu redukowali bo wszyscy się rzucą na ostatnią chwilę.

wtorek, 26 października 2010

Czy jest tu jakieś (inne) IPO?

Nie, nie zapisałem się jeszcze na GPW. Ciągle się waham jak jakaś Nike i ostateczną decyzję podejmę dopiero jutro. Ale pewnie popędzę radośnie za stadkiem indywidualnych licząc na wspólne grosze zysku albo gromadny bek po stracie :)

Wszyscy piszą o wejściu GPW na GPW, a ja kilka dni temu poczyniłem zapis na akcje firmy Robyg, dewelopera popełniającego mieszkaniowe inwestycje w kilku polskich miastach. Debiut spółki ma się odbyć 2 listopada, a cena została określona na 2 PLN za sztukę więc skromnie i zgodnie z zasadami risk management zapisałem się na akcji 1000 :) Dziś widzę, że na rachunek wróciło mi 1642 PLN z tych 2 tysięcy więc jeśli dobrze liczę to dostanę coś około 180 akcji.

niedziela, 17 października 2010

Pierwszy rok oszczędzania i walki z kredytami - podsumowanie

Początkowo planowałem mięsisty wpis podsumowujący ostatnie 12 miesięcy, ale potem stwierdziłem, że ani mi się nie chce tyle klepać ani pewnie nikomu nie będzie się chciało tego czytać. A guru od wciskania kitu w sieci mówią, że ludzie uwielbiają listy, punkty i szybkie skanowanie treści więc w takiej formie zsyntetyzowałem zmiany jakie miały miejsce w moim finansowym grajdołku.

Kredyty
  • Był kredyt odnawialny w Polbanku
    • limit 30 000 PLN
    • zadłużenie praktycznie cały czas na maxa
    • oprocentowanie 19,90% (RSSO w okolicach 30%)
    • spłacany ratami minimalnymi
    • perspektywa bycia dłużnikiem do śmierci i jeden dzień dłużej
    • powiązany z programem Kumulatus dodatkowo pogłębiającym ujemne saldo
  • Jest kredyt gotówkowy w Allianz
    • kwota 30 000 PLN
    • zadłużenie obecne 26 408 PLN
    • oprocentowanie 9.90%
    • 36 rat stałych po 983 PLN
    • ostatnia rata przypada na maj 2013
  • Jest kredyt odnawialny w mBanku
    • limit 7000 PLN
    • oprocentowanie 14,35%
    • używany głównie do małych ruchów na giełdzie

piątek, 1 października 2010

Koszty zakupu mieszkania - wrażenia z nie do końca pierwszej ręki

Mam takie ciche marzenie, które opiera się w dużej części na pomieszkiwaniu sobie w drogich apartamentach hotelowych w różnych miejscach kuli ziemskiej i przeskakiwaniu w inną strefę czasową w momencie kiedy już znudzą mi się atrakcje oferowane przez aktualnie odwiedzane okolice. Taki tułacz - milioner wydaje mi się atrakcyjnym image i przynajmniej przez jakiś czas świetnie bym się bawił w tej roli.

Ale wracając na ziemię i do naszej polskiej rzeczywistości jeśli nie bawi nas dłużej mieszkanie z rodzicami to trzeba albo kupić swoje cztery kąty albo je wynająć. Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety, ale nie będę się tu powtarzał bo w wielu miejscach na sieci można znaleźć listy za i przeciw. Zresztą moim zdaniem nie ma co tego rozważać w formie "plus / minus", niech każdy żyje sobie jak mu pasuje i na co akurat pozwalają mu warunki finansowe czy życiowe.

Chciałbym jednak na swoim przykładzie opisać z jakimi kosztami trzeba się liczyć kupując mieszkanie. Tak po prawdzie to powinna to opisać moja lepsza połowa bo to ona poniosła niemal całe koszty zakupu, ale skoro to mój blog i byłem świadkiem wszystkich wydatków - zarówno tych branych pod uwagę jak i tych niespodziewanych - to podbiję sobie oglądalność :)

czwartek, 30 września 2010

Wrzesień 2010 - podsumowanie

Kampania wrześniowa była całkiem spokojna jeśli chodzi o mój portfel. Oczywiście wydatki zdrowotne spowodowane zapaleniem płuc przekroczyły to co prawdopodobnie wydałbym normalnie chodząc do pracy albo leniuchując na urlopie, ale obyło się bez ekstremalnych ubytków finansowych.

Datek na "wakacje pod gruszą", o którym wczoraj wspomniałem, dotarł już na konto więc można powiedzieć, że spłata sierpniowych długów na karcie kredytowej z jednej strony została sfinansowana przez socjalizm, a z drugiej przez kapitalizm (zysk na Kolastynie). A ponoć nie da się tego pogodzić ze sobą :)

środa, 29 września 2010

Chorowanie i czytanie

Jakoś tak zawsze ze mną bywa, że życie jedną ręką wręcza mi podarek, a drugą wymierza mi solidnego plaskacza. Tym razem było podobnie: zarobiłem spekulacyjnym ruchem na Kolastynie, a kilka dni później dostałem gorączki i lekarz stwierdził zapalenie płuc. Samą chorobę jeszcze bym zniósł gdyby nie fakt, że lekarski areszt domowy nałożył się na ponad tydzień mojego dwutygodniowego urlopu, a na domiar złego przepadł mi długo planowany wyjazd z kumplami na grillowanie połączone z radosnym nadużywaniem alkoholu. Swoją drogą poprzedni termin tego wyjazdu spłynął do morza wraz z falami powodziowymi, ani chybi fatum jakieś.

czwartek, 16 września 2010

Kolastyna czyli jak zarobiłem 450 PLN na psychologii tłumu

Zabijecie mnie jak to przeczytacie, ale trudno. Znowu wlazłem na giełdę ze swoim kredytem odnawialnym i tym razem się udało. Tak, wiem: raz się uda, a potem sto razy popłynę. Było, minęło, fishyzm.

Zaczęło się od tego, że PrivFunds napisał o grzankach. Dzień później wszedłem sobie na notowania giełdowe tak w sumie bez konkretnego celu i posortowałem spółki po wolumenie. Okazało się, że drugie lub trzecie miejsce zajmuje Kolastyna i co więcej - w przeciwieństwie do większości spółek "groszowych" - jest na sporym plusie. Odpaliłem sobie notowania w eMaklerze i faktycznie ludzie kupowali to masowo i kurs bujał się od 0,92 do 0,96 PLN z już o tej porze wybitym maksem na 1 PLN. Na jakimś giełdowym forum przylookałem też ekstatyczne wpisy sprzed kilku dni, że to właściciele skupują i że się szykuje coś sporego.

czwartek, 9 września 2010

Szczęście kosztuje 75 tysięcy dolarów rocznie

Amerykańscy naukowcy przeprowadzili eksperyment, który wykazał, że takie mniej więcej zarobki powodują u badanych optymalny poziom szczęścia. Zarobki poniżej tej kwoty w różnym stopniu wywoływały niepokój, poczucie braku bezpieczeństwa i stabilności. O dziwo, zarobki większe niż wyznaczony poziom już nie dawały tak znacznego przyrostu szczęścia. Naukowcy tłumaczą to tym, że wtedy ludziom włącza się tryb ekstrawagancji i przestają się cieszyć z prostych, codziennych rzeczy.

Wygląda na to, że w Polsce poniżej zarobków 16-17 tysięcy PLN miesięcznie (nie wiadomo czy netto czy brutto, tego nie podano w artykule) szczęścia się nie należy spodziewać. Parafrazując kolesia z "Chłopaki nie płaczą": jest tu jakiś szczęściarz? :)

piątek, 3 września 2010

Bezproblemowe oszczędności

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z kontrolowaniem własnych finansów i konkretną walką z kredytami przeczytałem mnóstwo blogów, artykułów i porad jak się do tego zabrać i co robić aby dziura w budżecie domowym przestała się pogłębiać. Wszyscy znamy te litanie po sto, tysiąc, milion przepisów na czym można zaoszczędzić.

wtorek, 31 sierpnia 2010

Sierpień 2010 - podsumowanie

No cóż, było wesoło. W podsumowaniu lipca wspominałem, że nadchodzą cięższe dni dla mojego portfela i można powiedzieć, że sobie wykrakałem. Jakoś udało się jednak dotrwać do końca miesiąca więc czas na podliczenie strat.

Na karcie kredytowej zszedłem na poziom 726 PLN zadłużenia. Niestety znowu okazało się, że potrzebujemy kolejnej szafy gdyż nie mamy gdzie trzymać ubrań. Pomijam fakt, że ja w nowym nabytku nie mam ani jednej skarpetki :) Na szczęście Ikea nie zawiodła i tym razem i udało się kupić odpowiedni mebel za nieco ponad 300 PLN. Płaciłem ja gdyż moja lepsza połowa wzięła inne sierpniowe wydatki na siebie więc i minus jest mój. Reszta zadłużenia poszła na paliwo, medyczne sprawy, żarcie dla moich futrzaków i kilka innych rzeczy. Okazji na pewno nie brakowało, dobrze że udało się te koszty jednak utrzymać poniżej tysiaka.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Odkładać czy nadpłacać?

Pod wpisem o stanie moich kredytów pojawił się komentarz, którego fragment pozwolę sobie tu zacytować:
"Pytanie: czy nie lepiej ten 1000zł, który masz na plusie, przeznaczyć na spłatę karty kredytowej? Miesięczne odsetki będą mniejsze o kilkanaście-kilkadziesiąt złotych, a tak to ten 1000zł leży bezproduktywnie. Nawet gdy trzymasz go na lokatach to i tak zysk jest mniejszy niż gdybyś przyspieszył nim spłatę kredytówki i zapłacił mniejsze odsetki."
1000 PLN, o którym wspomina komentujący to suma moich oszczędności. Fundusz awaryjny, OC/AC i to co uzbierałem w ramach "fkin five a day". Postanowiłem odpowiedzieć w oddzielnym wpisie żeby sobie nabić statystyki i być może ułatwić ewentualną wymianę zdań na ten temat.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Być albo nie być... ubezpieczonym w mBanku?

W piątek, gdy wracałem do domu autobusem z klimatyzacją ekologiczną (bryza z otwartych okien), zadzwoniła do mnie pani z mBanku z informacją, że jako stały klient mam okazję skorzystać z super oferty ubezpieczeniowej. Za jedyne 24.99 PLN miesięcznie mogę zostać objęty ubezpieczeniem od następstw nieszczęśliwych wypadków na sumę 100, 200 i 9 tysięcy PLN (odpowiednio: śmierć w wyniku NW, śmierć wyniku NW w środku lokomocji i pobyt w szpitalu po 100 PLN za dzień pobytu do 90 dni). Brzmi to nawet spoko, ale jakoś teraz jestem niechętny idei deklarowania jakichkolwiek zobowiązań tylko po marketingowej nawijce przez telefon więc odparłem, że poczytam sobie o tym i jeśli zadzwoni dzisiaj to dam jej odpowiedź.

piątek, 13 sierpnia 2010

A co tam panie w kredytach słychać?

Po ostatnich depresyjnych wpisach postanowiłem skrobnąć coś nieco bardziej pozytywnego, bo inaczej to by mi już kompletne emo groziło. Dziś będzie o tym jak cudownie mi idzie spłacanie kredytów.

Jeśli mieliście okazję rzucić okiem na paski w Moich Finansach to generalnie widać tam jakiś comiesięczny przyrost zielonego koloru. Przynajmniej jeśli chodzi o kredyty bo z oszczędzaniem to bywa różnie.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Odwyk za dychę

W podsumowaniu lipca wspominałem, że sierpień będzie raczej ciężki finansowo. Nie to żeby dotychczas było cudownie w tej materii, ale przeważnie jednak czułem więcej wody pod kilem niż obecnie. Generalnie wychodzi na to, że mimowolnie uruchomiłem projekt konkurencyjny do "fkin five a day" i nie można go nazwać inaczej niż "fkin ten a day".

piątek, 6 sierpnia 2010

Kryzysu nie ma, pieniędzy też nie

Dziś znowu notka o mojej pracy. Tak się jakoś składa, że ostatnio kredyty są mniej dokuczliwym aspektem mojego życia niż to co się dzieje w firmie. A że ciężko spłacać długi nie mając źródeł utrzymania to niejako pozostajemy jednak w temacie.

Wczoraj szef uraczył mnie na poły poufną informacją, że obiecanej kilka miesięcy temu drugiej raty podwyżki nie będzie. Pocieszeniem ma być to, że prezes obiecał, że dostanę to co miałem dostać, ale nie wcześniej niż na początku przyszłego roku. Cudownie, motywacja mi skoczyła... z mostu...

piątek, 30 lipca 2010

Lipiec 2010 - podsumowanie

Spokój, cisza, wręcz nuda. Tak można by opisać moje lipcowe finanse. Co prawda nie uchroniłem się przed użyciem tu i ówdzie karty kredytowej, ale wszystko w granicach rozsądku. Dziś wypłata więc wszystko zostanie spłacone bez problemu i bez ryzyka wpadnięcia w długoterminowy deficyt. Niemniej jednak zawsze jest to zabawa w łatanie dziur, a nie po prostu swobodne gospodarowanie pieniędzmi.

czwartek, 29 lipca 2010

Porwany obłędem

Pamiętacie jak niedawno narzekałem na nudę w pracy i totalne zniechęcenie do robienia czegokolwiek? No to wygląda na to, że wykrakałem sobie młyn, który mnie mieli od dwóch tygodni bez przerwy. A wszystko przez to, że mój szef postanowił iść na urlop. Jak zwykle to mnie przypadł zaszczyt użerania się z jego petentami czyli administracyjno-marketingową kombinacją ludzi, dla których wskaźnik to mały dynks z laserkiem do drażnienia kota.

wtorek, 13 lipca 2010

Zbiera pan pieski?

Idziesz po piwo do Żabki i przy kasie słyszysz takie pytanie. Co robisz? Strzelam zakładnikowi w nogę... Ups, nie ten film.

No więc poszedłem wczoraj po piwo i pani w Żabce zadała mi to pytanie. Najpierw pomyślałem, że coś mi się zwidziało, ale podążyłem wzrokiem za spojrzeniem kasjerki i zobaczyłem na półce kilka sporych pluszaków i plakacik objaśniający, że chodzi o zbieranie naklejek na specjalnym karteluszku. Za każde wydane 10 PLN dostajemy jedną naklejkę, a jak uzbieramy ich 90 to możemy zabrać pieska do domu. Hmm, wydać 900 PLN za pluszaka wartego parę złociszy, to dopiero pokusa. Grzecznie odmówiłem propozycji przystąpienia do tego jakże atrakcyjnego programu - za przeproszeniem - lojalnościowego.

piątek, 9 lipca 2010

Zaświadczenie o zamknięciu kredytu odnawialnego w Polbanku

Zgodnie z umową kredytu (a może regulaminem promocji? nie pamiętam dokładnie) w Allianz tytułowy papierek miałem im dostarczyć w ciągu 30 dni od daty podpisania owej umowy. W przypadku niedostosowania się do tego punktu bank ma prawo podnieść oprocentowanie kredytu do standardowego poziomu co już nie byłoby takie fajne. Jak być może pamiętacie z archiwalnych wpisów pani w Allianz powiedziała, że jak się spóźnię kilka dni to nic się nie stanie. No to się spóźniłem miesiąc.

czwartek, 1 lipca 2010

I w pizdu wylądował...

Zgodnie z wczorajszą obietnicą dziś notka na temat IPO Tauronu. Jak wiadomo popłynęli praktycznie wszyscy poza jakimiś odmieńcami, którym udało się sprzedać akcje po cenie o grosz wyższej niż cena zakupu. Zresztą ich zysk pewnie zjadły prowizje no ale pozostawmy im ten komfort bycia wybrańcami wśród gawiedzi.

Najpierw trochę matematyki. Po wszystkich michałkach związanych ze scaleniem akcji i obniżką cen transakcja kupna wykonała się za 4791,42 PLN + 9.58 PLN prowizji co daje w sumie 4801 PLN. Sprzedałem cały pakiet na dogrywce po cenie 5,05 PLN za akcję dostając za to 4716,70 PLN - 18,40 PLN prowizji czyli 4698,30 PLN. Strata wynosi 102,70 PLN.

środa, 30 czerwca 2010

Czerwiec 2010 - podsumowanie

Ten miesiąc był spokojny niemal do końca. Niestety w weekend się okazało, że "musimy" kupić nowy mebel i kilka innych rzeczy i bilans zaliczył ostry zjazd pod kreskę na prawie 500 PLN. No cóż, mówi się trudno i wiele więcej w temacie nie ma co pisać.

Jak już wszyscy wiedzą udało mi się dostać fajne zniżki na ubezpieczenie auta, moloch o nazwie PZU okazał się o 500 PLN tańszy niż inni podobno atrakcyjni ubezpieczyciele. Pozostaje się z tego cieszyć i mieć nadzieję, że za rok będzie równie miło.

Pisałem także o nieprzewidzianych kosztach zamykania kredytu odnawialnego w Polbanku, tam musiałem dorzucić od siebie prawie 200 PLN. Pozytyw jest taki, że w końcu mam za sobą przygodę z tym bankiem. Zobaczymy kiedy zacznę narzekać na Allianz :)

O wynikach mojej kontrowersyjnej decyzji wejścia w IPO Tauronu skrobnę jutro bo póki co obserwuję te majstersztyki inwestycyjne w okolicach 5,09 PLN i czekam. Nie wiem w sumie na co, ale zachowawczo mam ustawionego stopa na 5 PLN więc co najwyżej popłynę na około 200 PLN (koszt kredytu + strata + prowizje). Co dziwne nie odczuwam z tej okazji zbytnich ataków lękowych, a jestem trzeźwy więc może wieczny minus finansowy mnie uodpornił albo coś źle policzyłem i jestem tego nieświadomy.

Co w lipcu? Jak na razie nic, ale wiadomo, że na pewno coś się przywlecze i skubnie trochę kasy. Poczekamy zobaczymy, a na razie czekam aż wypłata dojdzie na konto i będę mógł porozdawać ją wszystkim potrzebującym instytucjom :)

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Dla ciebie wypalam się...

Od jakiegoś czasu, w sumie to już kilka miesięcy będzie, chodzę do pracy głównie po to żeby z niej wyjść. Odbijam się pod zegarem o 7 rano i o 15 już radośnie tuptam w stronę przystanku tramwajowego ciesząc się, że kolejny dzień arbajtu jakoś minął i weekend coraz bliżej. A 8 godzin w pracy głównie symuluję i albo piszę notki na swoim blogu (tak jak teraz) albo czytam innych albo czytam książki w pdfach albo robię coś zupełnie innego. Praca mnie nudzi i generalnie czuję słabość jak sobie pomyślę, że mam klepać kolejny dialog albo kolejne przerzucanie danych z jednego formatu w drugi. Nuda i zniechęcenie, etat programisty.

środa, 23 czerwca 2010

Skleroza i bałagan czyli jak wszedłem w Taurona

W majowym podsumowaniu napisałem, że wysłałem do mBanku pismo z rezygnacją z kredytu odnawialnego. Otóż było to kłamstwo chociaż zupełnie nieświadome. Wyobraźcie sobie bowiem moje zdziwienie gdy w piątek przedwyborczy grzebiąc w plecaku za pendrivem odkryłem na dnie zmiętą kopertę z wypełnionym wnioskiem rezygnacji w środku. Był nawet znaczek i adres, a nawet moje DNA na kleju zamknięcia koperty. Jedynym co tu nie grało była rozbieżność pomiędzy miejscem, w którym koperta się znajdowała (plecak), a tym w którym być powinna (centrala mBanku).

piątek, 18 czerwca 2010

W imię droższego rowerka dla moich dzieci

Ten blog powstał bo trafiła mnie nagła i niespodziewana myśl o wzięciu odpowiedzialności za swoją sytuację finansową. Jakimś cudem dotarło do mnie, że branie kolejnych kredytów jest bez sensu i przynosi mi więcej szkody niż pożytku. Postanowiłem coś z tym zrobić i jakoś tam powoli wygrzebuję się z dołka.  Mogę śmiało powiedzieć "żałuję tego i tego, to było głupie, a to jeszcze bardziej", ale mogę także pochwalić się tym co robię aby naprawić szkody spowodowane przez lata bezmyślnego tracenia pieniędzy.

Staram się opisywać tu swoje błędy, porażki ale i sukcesy w cichej nadziei, że być może komuś pomogę uniknąć kredytowego bagna, w które ja sam się zapędziłem. Nie mam zamiaru być moralnym autorytetem ani wyrocznią bo mam na to za mały rozumek i ogólnie nienawidzę ludzi, ale staram się poniekąd promować odpowiedzialny styl życia jeśli chodzi o finanse. W myśl starego powiedzenia "jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz".

wtorek, 15 czerwca 2010

50-30-20 czyli wymiary idealnego budżetu

Podobno dobrymi proporcjami procentowego podziału budżetu są wartości 50-30-20. 50% zarobków powinno iść na potrzeby, 30% na zachcianki a 20% na oszczędności. Kiedyś nawet Oprah miała o tym program więc to musi być prawda :)

Po zapytaniu google'a na pierwszym miejscu ukazuje się adres aplikacji, której możemy użyć do sprawdzenia jak nasze wydatki pasują to tej pięknej idei. Oczywiście jest to zorientowane na USA więc liczymy w dolarach, ale cyferki są raczej uniwersalne. Mnie od razu wyszło, że generalnie potrzeby (czyli to co obowiązkowe do płacenia i kupienia) pochłaniają również część teoretycznie zachciankową przez co nie bardzo chciało mi się wypełniać dalsze ekrany z bardziej szczegółowymi podziałami.

No więc do ideału mi daleko, ale czy to jednak oznacza, że albo wydaję albo oszczędzam bo na obie opcje sakiewka za mała?

wtorek, 8 czerwca 2010

OC / AC / NNW / Auto Szyba / Assistance - pakiet ubezpieczeń w PZU

W podsumowaniu maja wspomniałem, że PZU przysłało mi dziwne pisemko dotyczące kontynuacji ubezpieczenia mojego samochodu. Owa dziwność polegała na tym, że w objaśnieniu na uprzejmie wypełnionym przez nich blankiecie przekazu pocztowego znajdowała się informacja, że wyliczona cena za samo OC uwzględnia 20% zniżki za bezszkodowość oraz 5% zniżki za kontynuację umowy. I wszystko było by super gdyby nie ten drobny szczegół polegający na tym, że ja mam maksymalne 60% zniżek i na OC i na AC. A więc, WTF?

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Kredyt odnawialny w Polbanku – zamykanie rachunku

Dziś po pracy udałem się do mojej ulubionej placówki ulubionego banku aby zamknąć rachunek kredytu odnawialnego. Doradca klienta kojarzący mnie już z imienia zaprosił mnie do swojego stanowiska gdzie szybko wyjaśniłem o co mi chodzi i przeszliśmy do rzeczy.

środa, 2 czerwca 2010

fkin five a day

O odkładaniu 5 PLN dziennie można poczytać na przykład na blogu APP Funds lub też na dedykowanym temu pomysłowi blogu o wszystko mówiącym tytule "Projekt 5 zł dziennie". W tym drugim przypadku autor bloga w marcu tego roku osiągnął po 11 miesiącach cel uzbierania w ten sposób 2000 PLN (no nie do końca bo dopłacił sobie tu i tam kilka groszy poza planem, ale i tak gratulacje).

poniedziałek, 31 maja 2010

Maj 2010 - podsumowanie

Miesiąc temu maj zapowiadał się spokojnie jeśli chodzi o finanse. Poza przeglądem auta nie było żadnych koniecznych wydatków na horyzoncie. Potem niestety rozpoczęło się coś co można by określić jako reverse snowball; co chwila pojawiała się konieczność opłacenia czegoś niespodziewanego i niestety oszczędności wręcz lawinowo zaczęły znikać. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że przecież miałem do dyspozycji zwyczajową sumę na normalne, życiowe wydatki to deficyt jest dość drastyczny.

środa, 26 maja 2010

No i cały misterny plan diabli wzięli

Po tym jak pod wczorajszym wpisem zaczęły pojawiać się komentarze sugerujące ubogą logikę mojego cudownego planu wyciągania od banku pieniędzy zadzwoniłem na infolinię mBanku aby uzyskać potwierdzenie tego o czym pisaliście. I faktycznie, racja okazała się być bardziej wajsza niz mojsza :) Odsetki od kredytu odnawialnego są liczone za każdy dzień skorzystania z przyznanej w jego ramach kwoty, a w każdą miesięcznicę daty udzielenia kredytu następuje podliczenie odsetek i ściągnięcie ich sumy z konta. Zasadnicza różnica względem tego co mi się wydawało.

wtorek, 25 maja 2010

Kredyt odnawialny w mBank jako lewar lokaty jednodniowej

Długo zastanawiałem się czy o tym napisać bo pomysł jest trochę karkołomny i opiera się całkowicie na mojej wierze we własną samokontrolę finansową. Nie zdziwię się gdy pod tym wpisem pojawią się niezbyt pochlebne komentarze co do mojego postępowania. No, ale zakładając niejaką uczciwość w opisywaniu moich finansów, pominięcie tej sprawy było by lekkim nadużyciem zaufania czytelników więc do rzeczy.

1 maja w systemie mBanku pojawiła mi się wiadomość, że ze względu na "bycie stałym klientem" mają dla mnie dwie oferty: kredyt gotówkowy 10 tys. PLN i kredyt odnawialny 7 tys. PLN. Gotówkowym nie byłem i nie jestem nadal zainteresowany, ale ten odnawialny dał mi nieco do myślenia.

poniedziałek, 17 maja 2010

Maj - oko cyklonu

Ale sobie przerwę zrobiłem! Przyznaję się bez bicia, że leń mnie ogarnął ostatnio niesamowity zarówno na polu zawodowym jak i prywatnym więc trudno się dziwić żeby mi się chciało jeszcze coś pisać. Zresztą po zrollowaniu kredytu maj zapowiadał się dość spokojnie bo i raty nie trzeba było jeszcze płacić i poza przeglądem auta nic się nie kroiło z wydatkami. Zabawne, że w komentarzach do poprzedniego wpisu AnzelmX napisał: "I o czym grapkulec będziesz teraz pisał, skoro przygody z Polbankiem się skończyły...?". Prorok jaki czy co? Bo faktycznie jakby mi wena twórcza odeszła :)

Okazało się jednak, że spokój majowy dość szybko zakłóciły wydatki w sferze prywatnej. Nie będę się tutaj spowiadał ile i na co już poszło i ile jeszcze ucieknie mi z portfela, ale na koniec miesiąca wykresy z moimi finansami zaświecą się czerwienią i to dość intensywną. Niestety, tak to bywa jak się balansuje na cienkiej linie pomiędzy plusem a minusem. Tysiąc z oszczędności potrafi zniknąć ot tak - pstryk! - i nie ma.

środa, 5 maja 2010

Update moich finansów po konsolidacji kredytu

Przelew z Allianz dotarł już na konto kredytu odnawialnego w Polbanku więc mam jasność co do tego jak ta konsolidacja odbije się na moich finansach. Zwolenników informacji obrazkowej zapraszam do strony z wykresami, pozostałych objaśnię literacko :)

wtorek, 4 maja 2010

Konsolidacja kredytu odnawialnego

Dziś o godzinie 10 z minutami podpisałem z Allianz umowę kredytu gotówkowego, którym spłacony zostanie kredyt odnawialny w Polbanku. Tak dla przypomnienia, kredyt w Allianz został wzięty na warunkach promocyjnych co oznacza brak opłaty przygotowawczej i oprocentowanie 10,90% (RSSO 17,57%). Kredyt jest rozłożony na 36 miesięcy, raty są stałe w wysokości 983 PLN.

Co to zmienia w moim portfolio długów?

piątek, 30 kwietnia 2010

Kwiecień 2010 - podsumowanie

Ten miesiąc minął całkiem spokojnie aczkolwiek miałem kilka wydatków nadszarpujących kieszeń. Na szczęście póki co obeszło się bez sięgania do oszczędności lub nadużyć kredytowych (chociaż karta kredytowa była w użyciu o kilka razy za dużo jak na mój gust). Jeśli dziś nie wydarzy się żaden kataklizm to bilans gotówkowy wyjdzie mi około 200 PLN na plusie. Niewiele, ale jednak lepiej niż chociaż jedna złotówka po drugiej stronie zera.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Zamknąłem rachunek nie używanej karty GE

Po odmownej decyzji w sprawie przeniesienia kredytu odnawialnego do Aliora postanowiłem w końcu pozbyć się balastu w postaci dawno już spłaconej i w ogóle nie używanej karty kredytowej GE. Dzień później zaniosłem do oddziału BPH wypowiedzenie umowy i dziś widzę w gem24, że rachunek karty został zamknięty. Tym samym ubyło mi 5000 PLN z sumy dostępnych limitów kart kredytowych co sprawia, że teraz pomniejszają one moją zdolność kredytową "tylko" o 7200 PLN, a nie jak dotychczas o 12200 PLN.

Wpływ na mój portfel ma to żaden bo karta nie wymagała żadnych opłat, ale zawsze to jeden kredytowy kamień u szyi mniej.

środa, 28 kwietnia 2010

Promocja kredytu gotówkowego w Allianz - konkrety

W komentarzach do poprzednich wpisów pojawiło się info o promocyjnych warunkach kredytu gotówkowego udzielanego przez Allianz. Oferta zachęca oprocentowaniem 10,9% i prowizją 0%. Wypełniłem wczoraj ich formularz zgłoszeniowy i dziś zadzwoniła do mnie pani z banku, której zadałem kilka pytań o szczegóły.

Gdzie jest haczyk bo ta oferta wydaje się zbyt piękna żeby była prawdziwa?

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

I znowu o nadpłacaniu Polbanku

Pamiętacie jak niedawno pisałem, że nadpłacanie Polbanku już daje pozytywne efekty? Spojrzałem sobie dziś na rachunek kredytu odnawialnego i widzę, że rata minimalna została określona na kwotę 575 PLN co oznacza obniżenie jej o 20 PLN w stosunku do poprzedniego miesiąca. Rata minimalna określona w marcu była od lutowej mniejsza tylko o 5 PLN więc widać wyraźny progres z gatunku pozytywnych.

środa, 21 kwietnia 2010

Jakie naprawdę mam oprocentowanie na karcie kredytowej GE

Pod wczorajszym wpisem Anonimowy odwiedzający zamieścił komentarz wskazujący, że nie jest możliwe aby oprocentowanie karty kredytowej w GE wynosiło 1,2% rocznie ponieważ nie istnieją karty z tak niskim oprocentowaniem. Zasugerował, że tyle prawdopodobnie wynoszą odsetki miesięczne więc roczne oprocentowanie to 14,4%.

Początkowo zamierzałem odpisać, że tak niskie procenty są możliwe dzięki temu, że zadłużenie od razu zostało rozłożone na raty więc nie ma problemu z mijającym grace period i odsetkami za niespłacony kredyt. Poza tym pamiętam, że była tam jakaś promocja bo Media Markt robił weekend bez VATu i bank wręczał karty kredytowe także jakoś na bonusowych warunkach. No i w końcu chyba najlepiej wiem jakie mam oprocentowanie bo przecież sam tak ustawiłem kwotę przelewu żeby nadwyżką pokryć właśnie te odsetki.

Na szczęście w pracy akurat zrobił się młyn i nie miałem czasu zrobić z siebie idioty.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Co łączy wychodzenie z długów i inwestycje?

Na pewno nie jest to kierunek przepływu pieniędzy. Kredyt zawsze tylko zasysa środki z naszego portfela nie oferując nic w zamian (pomijam tu finansowanie mieszkania lub rozwoju firmy), a inwestycje przynajmniej dają szansę na zysk. Co prawda niektórzy wpadają w długi przez inwestowanie no ale raczej nie jest to wina giełdy czy innych okazji inwestycyjnych tylko jednak ludzki błąd wynikający z życzeniowego, a nie logicznego myślenia.

Co więc mają wspólnego dłużnik z inwestorem? Obaj nie zajdą daleko bez planu działania.

czwartek, 15 kwietnia 2010

Blogowa kosmetyka

Nie, to nie żałoba, to moje wyczucie kolorów :)

Jak sami widzicie zabrałem się za zmianę wystroju bloga. Póki co zmieniłem, a raczej ograniczyłem kolory - podobno czerń i biel nigdy nie wychodzą z mody - i nieco poprzestawiałem widgety. Noszę się także z zamiarem zmiany szablonu bloga na coś bardziej pasującego do mojej koncepcji. To pociąga za sobą konieczność wyszukania odpowiedniego szablonu i prawdopodobnie nieco pracy przy dostosowywaniu go do tego co mi się uroiło. Szkoda, że szablony bloggera nie są pisane w jakimś normalnym języku i trzeba się wgryzać w nową składnię i zestaw tagów.

środa, 14 kwietnia 2010

Gdzie płacić kartą kredytową?

Na sporej ilości blogów od czasu do czasu napotykam na wzmiankę, że autor głównie używa karty kredytowej, a gotówka leży sobie gdzieś na rachunku oszczędnościowym i procentuje. Potem spłata całości zadłużenia w ramach grace periodu (podstawa przy kartach kredytowych, odsetki są raczej z tych zabójczych dla portfela) i cykl się powtarza. Kiedyś wspominał o tym Marek chyba u mnie w komentarzach, a ostatnio na przykład APP przy okazji wpisu o mBanku oferującym wszystkie bankomaty bez prowizji za jedyne 5 PLN miesięcznie napisał, że płaci głównie kredytówką, a z bankomatów korzysta dość rzadko.

wtorek, 13 kwietnia 2010

Alior Bank też nie chce mojego kredytu odnawialnego

Kto był zainteresowany tylko kwestią "dostanie czy nie dostanie" może przestać czytać ten wpis, tytuł wyjaśnia to dosyć jasno. Ciekawych szczegółów zapraszam do lektury.

Dostałem dziś telefon od pani z Aliora, która poinformowała mnie że niestety nie udało mi się przejść pomyślnie procesu weryfikacji. Byłem akurat w okolicy banku więc kilka minut później rozmawialiśmy już osobiście.

sobota, 10 kwietnia 2010

Prezydent RP nie żyje

Dziś o godzinie 9 rano rozbił się samolot z polską delegacją zmierzającą na uroczystości katyńskie. Wg informacji prasowych nikt nie przeżył. Na pokładzie samolotu znajdowała się para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy oraz najbliżsi współpracownicy prezydenta.

Polityków można zastąpić, niestety ludzi nigdy nie odzyskamy.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Nadpłacanie Polbanku - już widać efekty

W lutym podjąłem decyzję aby 500 PLN uwolnione po spłacie karty kredytowej mBanku dołożyć do spłaty kredytu odnawialnego Polbanku. Jako, że wtedy rata minimalna tego kredytu wynosiła 600 PLN postanowiłem dodać do tego 400 PLN, a pozostałą stówkę odkładać na fundusz awaryjny i celowy (na zbliżające się OC/AC). Zwiększona rata haraczu poszła do Polbanku z lutowej i marcowej wypłaty.

Aktualizowałem wczoraj wykresy na blogu więc odwiedziłem rachunek kredytu polbankowego i rachunek karty kredytowej w GE. O ile karta zachowuje się normalnie  - bo w końcu nic z nią nie robię nadzwyczajnego - to lista transakcji na rachunku kredytu zawiera bardzo pozytywną reakcję na nadpłacanie.

piątek, 2 kwietnia 2010

Meloniki z kulturą czyli po prośbie w Alior Banku

Widzę, że blogowicze nie próżnowali dziś (a w sumie od kilku minut już wczoraj) i 1 kwietnia uczcili zamieszczając ciekawe wpisy a to o rentierze co się sprzedał, a to znowu o SLD wchodzącej na giełdę. Przyznam szczerze, że w przypadku rentiera najpierw pomyślałem "cholera, udało się skurczybykowi", ale gdy zobaczyłem słowa "Foolsday" i "Fimothy Terriss" to mnie otrzeźwiło, że przecież jest dzień robienia w jajo niekoniecznie wielkanocne :)

Mnie niestety jakoś zawsze brakowało inwencji twórczej w kwestii prima aprilis więc i tym razem nie popisałem się niczym spektakularnym. Wstałem o 9, wypiłem poranną kawę, zapaliłem papierosa i sprawdziłem co ciekawego ma dla mnie pewna strona z darmową kinematografią. Słoneczko pięknie świeciło za oknem, wiatr powiewał firanką wyssaną przez uchylone okno niczym oszalały kibic flagą i stwierdziłem że coś by trzeba zrobić ze sobą konstruktywnego. Wybrałem się więc do Polbanku po wyciągi sprzed trzech miesięcy, a później do Aliora złożyć wniosek o przyznanie limitu w koncie (melonikowa odmiana kredytu odnawialnego).

środa, 31 marca 2010

Marzec 2010 - podsumowanie

Nie wiem jak wam, ale mnie marzec się niesamowicie dłużył. 23 dni robocze to chyba max jaki się da wyciągnąć z kalendarza i akurat tak się zdarzyło w tym miesiącu. Na szczęście dziś ostatni dzień tego koszmaru :)

Zgodnie z postanowieniem Polbank dostał w marcu 1000 PLN jako ratę kredytu odnawialnego. Udało mi się dożyć do wypłaty nie podbierając nic z oszczędności więc tu mamy sukces. Jednak żeby nie było za różowo muszę przyznać, że było trochę ciężko i teraz na pewno wiem, że to jest maksymalna kwota jaką mogę przeznaczyć na ten kredyt. W przypadku konieczności jakiegoś poważnego wydatku trzeba by sięgnąć do skarbonki.

sobota, 20 marca 2010

dbNET - kolejne konto do kolekcji

Jakoś ze dwa tygodnie temu, czując znudzenie etatowym grzebaniem w kodzie, wszedłem sobie na stronę Deutsche Banku i złożyłem wniosek o otwarcie konta dbNET. Mniej więcej po godzinie zadzwonił do mnie konsultant banku aby potwierdzić czy to na pewno ja wyklikałem zamówienie i poinformował mnie jak będzie przebiegał proces otwierania rachunku. Pozostało czekać aż papierki zrobią swoją rundkę od banku do mnie i z powrotem, a potem na Pocztę Polską aż dostarczy mi do skrzynki kartę debetową i kartę kodów jednorazowych.

czwartek, 18 marca 2010

No i po nadziei...

Odwiedziłem dziś ponownie oddział Fortisa w celu pokazania im mojej umowy kredytu odnawialnego i kopii opinii bankowej poprzednio wystawionej przez Polbank. Pani doradczyni :) zrobiła sobie kopie papierków, poprosiła o podpis na zgodzie na zapytanie o mnie w BIKu i obiecała odezwać się w ciągu kilku godzin. Dałem jej jeszcze kopię zaświadczenia o zarobkach żeby zrobiła mi symulację spłat, minimalnych wpływów na konto i innych rzeczy zależnych od zarobków i zdolności kredytowej.

Kilka minut temu otrzymałem telefon, że niestety nic z tego nie będzie. Z tego co zrozumiałem po prostu zarabiam za mało aby móc od razu dostać 30 tys. PLN kredytu. Gdybym zarabiał 10 tys. to by problemu nie było. Szkoda, że nigdzie o tym nie napisali wyraźnie.

Zapytałem więc czy mogę wybrać coś alternatywnego. Tak, mogę złożyć wniosek o kredyt gotówkowy. Wiadomo, że to by było samobójstwo, ale zapytałem ile by mnie rata wyniosła? Na maksymalny okres 5 lat około 650 PLN. Taaa... Biorąc pod uwagę fakt, że utrzymując spłacanie Polbanku ratami po 1000 PLN pozbędę się kredytu w ciągu trzech lat zamiana na kredyt gotówkowy raczej sensu nijakiego by nie miała bo koszta takiego kredytu przewyższy koszt tego Polbankowego.

I co teraz? Myślę, że czas wybadać kolejne banki mające w swojej ofercie kredyt odnawialny. Być może w przyszłym tygodniu nadzieja zaświta pod logo Multibanku lub innym.

wtorek, 16 marca 2010

BNP Paribas Fortis czyli nowa nadzieja na przeniesienie kredytu z Polbanku

Jako, że wczoraj nie bardzo miałem chęci do pracy zająłem się czymś produktywnym czyli szukaniem tańszej alternatywy kredytowej niż obecnie mi panujący w portfelu Polbank. Gdzieś, pod którymś z kolei linkiem podsuniętym przez google w odpowiedzi na query "przeniesienie kredytu odnawialnego" trafiłem na artykuł zawierający magiczne zdanie: "Najniższe oprocentowanie kredytu w rachunku proponuje BNP Paribas Fortis (od 8,9 proc.)". Notka owa nosi datę 2010-03-09, a więc czym prędzej odwiedziłem stronę Fortisa pożądając krwistych szczegółów tej rewelacyjnej oferty.

poniedziałek, 15 marca 2010

Bankowość internetowa Polbanku - hasła SMSowe zamiast certyfikatu

Wczoraj w ShoutMix Chat na APP Funds przyuważyłem informację, że Polbank wprowadził hasła SMSowe pozwalające na rezygnację z dotychczasowego sposobu autoryzacji przelewów za pomocą certyfikatu. Zaintrygowany zalogowałem się do systemu i faktycznie pokazała mi się dodatkowa zakładka zawierająca opcję ustawienia numeru telefonu, na który owe hasła będą podsyłane. Jednak żeby nie było zbyt łatwo, tę operację trzeba potwierdzić certyfikatem.

piątek, 12 marca 2010

Zwrot opłaty za kartę kredytową mBanku

Dawno nic nie pisałem, ale w sumie nic się nie działo ani pozytywnego ani negatywnego. Dziś wszedłem sobie na konto w mBanku żeby sprawdzić co tam słychać i ze zdziwieniem zobaczyłem, że na karcie kredytowej limit dostępny jest większy niż limit karty. Szybki rzut okiem na historię operacji ujawnił pochodzenie nadprogramowych pieniędzy: mBank zwrócił mi opłatę za wydanie karty.

niedziela, 28 lutego 2010

Luty 2010 - podsumowanie

Dziś, jak zwykle w ostatni dzień miesiąca napiszę, że jak zwykle w ostatni dzień miesiąca czas na małe podsumowanie :)

Można powiedzieć, że druga odmowna decyzja mBanku w sprawie przeniesienia kredytu odnawialnego z Polbanku spowodowała resztę moich działań w tym miesiącu.

Zdecydowałem się zwiększyć do 1000 PLN ratę płaconą Polbankowi co powinno wyraźnie pomóc mi w zmniejszaniu tego zadłużenia. Około 550 PLN z każdej raty będzie spłacało kapitał więc automatycznie następne odsetki będą mniejsze.

Założyłem sobie konto oszczędzające w Eurobanku i przeniosłem tam swój fundusz awaryjny. Obecnie na odsetkach zyskuję całe 20 groszy dziennie co jest bardzo fajne jeśli porównać to z niewiele większymi odsetkami w mBanku tyle, że dodawanymi tylko raz w miesiącu.

Jeśli chodzi o same finanse to miesiąc kończy się zdecydowanie na plusie. Udało mi się odłożyć 250 PLN na zbliżające się ubezpieczenie samochodu, drugie 250 PLN dorzuciłem do funduszu awaryjnego, około 100 PLN zostało mi w portfelu tak więc można powiedzieć, że jest ok.

Marzec będzie miesiącem próby. Po raz pierwszy wrzucę Polbankowi większą ratę i teoretycznie nie powinno się to odbić negatywnie na budżecie, ale wiadomo jak to bywa z teoriami. Poza tym większość pieniędzy będzie leżeć w Eurobanku, procentować bezbelkowo i automatycznie przelewać się dzień lub dwa przed terminami moich stałych płatności. To będzie zmiana w stosunku do dotychczasowego systemu robienia przelewów zaraz na początku miesiąca.

Luty był spokojnym miesiącem jeśli chodzi o finanse i mam nadzieję, że ta tendencja utrzyma się w marcu. Bo chyba dla pieniędzy lepiej jeśli jest nudno niż ciekawie :)

czwartek, 25 lutego 2010

Eurobank, przelewy i automatyzacja płatności

Zgodnie z obietnicą w ostatniej notce pobawiłem się wczoraj ustawianiem zleceń płatności w systemie online Eurobanku. Szczerze mówiąc w pewnych aspektach rozwiązania tego banku są wygodniejsze niż te w systemie mBanku. Niestety system działa minimalnie wolniej niż mBankowy, a i kilka razy zdarzyło mi się czekać po parę sekund na automatyczne wypełnienie formularza przelewów danymi zdefiniowanego odbiorcy. Przypuszczam, że pod maską kręci się nieco inna technologia niż w mBanku stąd te sporadyczne zwisy. Nie rzutuje to jednak za bardzo na wygodę użytkowania chociaż nie wiem czy nie jest gorzej jeśli ktoś ma wolniejsze łącze internetowe. Ja mam 25 Mbps od UPC więc generalnie odzwyczaiłem się już od czekania na załadowanie stron :)

środa, 24 lutego 2010

Założyłem rachunek oszczędnościowy w Eurobanku

Jak patrzę na tytuł tego posta to ciśnie mi się na usta drwiące "rychło w czas" :) No fakt, wykazałem się w tej kwestii refleksem szachisty. Miesiące po tym jak taki rachunek był naprawdę konkurencyjną okazją do generowania bezbelkowych zysków łaskawie dołączyłem do grona klientów Eurobanku.

Z drugiej strony w poprzednich miesiącach ostro spłacałem kartę kredytową mBanku więc wolałem mieć swój fundusz awaryjny pod ręką w razie gdybym zbyt optymistycznie wyliczył sobie koszty przeżycia miesiąca. Teraz jednak karta jest już spłacona, fundusz pozostał nietknięty od czasu gdy użyłem go przy okazji zmiany opon w grudniu więc postanowiłem wyemigrować z oszczędnościami w rejony wyższych procentów niż to co oferuje mBank (czyli niewiele).

poniedziałek, 22 lutego 2010

Jednak będę spłacał Polbank

W ostatnim poście zastanawiałem się w jakiej kolejności spłacać swoje zadłużenia: kartę kredytową GE i kredyt odnawialny Polbanku. Dziękuję wszystkim za odwiedziny i liczne komentarze. Tak jak obiecałem, spędziłem jeszcze trochę czasu myśląc nad tą sprawą i zdecydowałem: najpierw zaatakuję kredyt Polbanku.

Przyznam się szczerze, że cały czas kusi mnie spłacenie karty GE. I nie chodzi o to, że coś zaoszczędzę pozbywając się najpierw tego zadłużenia. Oprocentowanie jest znikome, kredyt już jest rozłożony na raty więc nie płacę żadnych dodatkowych odsetek za przekroczenie grace periodu. Zastanawiałem się co mnie ciągnie w stronę rzucenia kasy na ten dług i wychodzi mi na to, że psychologicznie nie różni się to od impulsywnych, nieprzemyślanych zakupów.

Skąd mi to przyszło do głowy?

czwartek, 18 lutego 2010

W jakiej kolejności spłacać długi? - rozważania konkretne

Myślę, że spokojnie można założyć, że każdy blog i każda książka dotycząca tematyki finansów osobistych (a zwłaszcza ich ratowania) zawiera przynajmniej jedną z kilku powszechnie znanych odpowiedzi na pytanie który dług spłacać najpierw. Jakichkolwiek by nazw i opisów nie używać (kula śniegowa Ramseya, DOLP Bacha i pewnie jeszcze całe stado innych) rzecz sprowadza się do następujących sposobów podejścia do problemu:
  • według wysokości oprocentowania (w kolejności malejącej) 
  • według wysokości raty (w kolejności rosnącej)
Oczywiście można jeszcze jakoś sprytnie mnożyć procenty przez saldo i brać poprawkę na siłę wiatru północnego, ale zasadniczo trzeba albo przyjąć postawę matematyczną (oprocentowanie) albo emocjonalną (wysokość raty). Matematycznie ograniczamy straty na odsetkach, a czemu drugi sposób nazywam emocjonalnym? Bo każdy spłacony dług, nawet ten najmniejszy, to bonus psychiczny i motywacja do dalszego działania. Wiem, bo sam to odczułem po spłaceniu karty kredytowej.

środa, 17 lutego 2010

Tani kredyt to Yeti bankowego świata

Wczoraj APP Funds w notce o rankingu tanich kredytów napisał: "Na pytanie o to, gdzie znajdziesz tani kredyt, najkrótsza odpowiedź brzmi "nigdzie"". I to jest święta prawda. Nie istnieje coś takiego jak tani kredyt, co najwyżej lichwa z nim związana może być mniej pazerna od hieny cmentarnej.

Wiadomo, że każdy widzi co podpisuje, ale idę o zakład, że prawie nikt do końca nie zdaje sobie sprawy z tego co tak naprawdę oznaczają te wszystkie procenty i drobne maczki ogwiazdkowane jak flaga EU. Dotyczy to zwłaszcza biorących kredyty czysto konsumpcyjne gdy zaskoczą ich święta lub inne trudne do przewidzenia okazje wymagające gotówki. Wiem jak to jest bo sam takim sposobem wykopałem sobie kredytowy wilczy dół i ochoczo nadziałem się na bambusowe paliki wbite w dno.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Kredyt odnawialny Polbanku nie jest odnawialny tylko gotówkowy

Zgadnijcie kto i w czym tak napisał i co zostało odrzucone z tego powodu.

Tak, w końcu, po ponad miesiącu od daty złożenia mój drugi wniosek o przeniesienie kredytu odnawialnego z Polbanku do mBanku doczekał się finału. Niestety nie był to happy end. I podobnie jak w pierwszym przypadku (link) uzasadnienie jest wg mnie idiotyczne.

Kredyt odnawialny to taki kredyt, w którym spłacony kapitał mamy znowu do dyspozycji. Właściwie nie różni się w tej kwestii od karty kredytowej. Spłacamy ratę, bank pobiera sobie odsetki i to co zostało jest spłatą kapitału i powiększa nam dostępne środki. W przeciwieństwie do karty kredytowej odsetki są naliczane od wykorzystanej w danym miesiącu części limitu, a nie od całości zadłużenia. Poza tym działa to tak samo.

niedziela, 31 stycznia 2010

Styczeń 2010 - podsumowanie

Dziś ostatni dzień miesiąca więc czas na małe podsumowanie. Styczeń 2010 okazał się bardziej pozytywny niż się spodziewałem. Najważniejszym wydarzeniem było spłacenie katy kredytowej w mBanku. Jestem z tego faktu tak zadowolony, że potrzymam ten zielony pasek przez parę dni :)

Otrzymałem także raport BIK dotyczący mojej kondycji kredytowej. Tak jak przypuszczałem, nie ma w nim nic co mogło by sugerować moją niesolidność w spłacaniu zadłużeń. Mam nadzieję, że nie będę musiał nim obić po oczach żadnego analityka mBanku rozpatrującego wnioski o przeniesienie kredytu odnawialnego. Wniosek złożyłem powtórnie już jakiś czas temu, jutro dostarczę do mBanku opinię bankową z Polbanku i oby to wystarczyło do pozytywnego załatwienia tej sprawy. To jednak temat na osobny wpis, który skrobnę gdy dostanę ostateczną decyzję z mBanku.

Udało się zamknąć miesiąc na plusie 153 PLN z groszami. Myślę, że przeznaczę to na jakąś małą nagrodę dla siebie.

Na luty nie planuję absolutnie nic. Może się to wydawać dziwne lub wręcz niebezpieczne z uwagi na stan moich finansów, ale czuję że nie powinienem sobie wymyślać problemów do pokonania i poprzeczek do przeskoczenia jeśli faktycznie ich nie ma. Cel długoterminowy się nie zmienia, muszę wyjść z długów. Cel krótkoterminowy to nie spaść poniżej zera w skali miesięcznych finansów. Poza tym na razie nie widzę na horyzoncie nic co by wymagało układania specjalnych planów więc zamierzam się cieszyć tym chwilowym wytchnieniem.

sobota, 30 stycznia 2010

Karta kredytowa mBank spłacona!

Aż trudno mi w to uwierzyć, ale udało się. Trzy miesiące po przejęciu kontroli nad moimi finansami karta, której nie mogłem spłacić przez poprzednie półtorej roku, została spłacona. Nie ukrywam, że pod względem materialnym przyczyniły się do tego premie jakie dostałem, ale jest w tym coś o wiele ważniejszego niż tylko pieniądze. Dawniej bonusy rozeszły by się jak reszta wypłaty, nie wiadomo na co. Więcej pieniędzy to było tylko więcej okazji do zadłużenia się. Fakt, przez chwilę wydawało się, że w końcu zakończę miesiąc na plusie, ale rzeczywistość zawsze okazywała się inna. Zawsze jakoś udawało mi się wydać wszystko co miałem i trzeba było sięgnąć po kartę albo kredyt odnawialny.

Ale te czasy już minęły. Teraz inaczej patrzę na pieniądze i na siebie jako człowieka. Można brać kredyty, można płacić kartą, to nic złego. Jednak jeśli tak naprawdę zadłużamy się bo nie chcemy przyznać się do tego, że nie radzimy sobie z własnym portfelem, wtedy zaczynają się kłopoty. Mam nadzieję, że już nigdy nie popełnię takiego błędu, że nie przedłożę chwilowych zachcianek ponad to co naprawdę ważne. Spokój jaki daje wolność od długów jest bezcenny.

Spłata tej karty kredytowej to pierwszy sukces jaki udało mi się osiągnąć w drodze do wolności finansowej. Te 3 000 PLN to zaledwie 10% zadłużenia kredytu odnawialnego jakie ciągle nade mną wisi, ale to nie jest ważne. To co się liczy to dowód, że determinacja w dążeniu do celu się opłaca, że można przezwyciężyć impuls bezmyślnego wydawania pieniędzy teraz, aby w przyszłości móc wydawać mądrze.

wtorek, 19 stycznia 2010

Raport BIK

Tak, tak. W końcu się doczekałem. Prawdę mówiąc spodziewałem się jednej czy dwóch kartek, a tu okazało się, że raport składa się z 22 arkuszy A4 (nie licząc tego z moim adresem i objaśnieniami, że następny będzie możliwy do uzyskania dopiero za 6 miesięcy chyba, że zapłacę za raporty Plus). Co więcej wszystkie są zadrukowane po obu stronach, tak więc cała moja historia kredytowa zajmuje 44 strony. Wow!

I cóż tam ciekawego można wyczytać?

niedziela, 17 stycznia 2010

Moje finanse - pierwszy kwartał

Dziś wypada koniec pierwszego kwartału prowadzenia bloga i życia w trzeźwości finansowej. Pomyślałem sobie, że naskrobię kilka słów jakie zmiany udało mi się wprowadzić nie tylko w portfelu, ale przede wszystkim w głowie. To nie jest podsumowanie z dokładnymi bilansami co do złotówki. Nie będę też powtarzał się z wyliczaniem celów zarówno tych comiesięcznych jak i tych długoterminowych. Możecie je znaleźć w podsumowaniach każdego miesiąca więc nie miało by to sensu. To po prostu opis tego jak obecnie podchodzę do swoich pieniędzy.

Obciążenia

Zacznę od tego co nieprzyjemne czyli od długów. Nadal są trzy, widać je na paskach z prawej strony bloga, żadnego nie udało się pozbyć. Ale to nie znaczy, że jest źle. Śmiem wręcz twierdzić, że sytuacja na tym froncie rozwija się w bardzo dobrym kierunku.

sobota, 16 stycznia 2010

Kiyosaki na żywo jest całkiem zabawny

Obejrzałem dziś nagranie jednego z wykładów Roberta Kiyosaki. Nosi ono tytuł "60 Minutes to Getting Rich" i jest jakby uzupełnieniem tego co zawarł w książkach z serii "Biedny ojciec, bogaty ojciec". Przyznaję się szczerze i bez bicia, że żadnej z jego książek nie przeczytałem od deski do deski więc całkiem możliwe, że to co opowiada słuchaczom i widzom jest w nich zawarte tylko umknęło mi gdy przerzucałem strony znudzony ciągłymi powtórzeniami tych samych haseł. Niemniej jednak wrażenia po godzinie oglądania i słuchania mam o wiele bardziej pozytywne niż po 10 minutach czytania. Idealne streszczenie bez przynudzania chociaż i tym razem Kiyosaki nie zdradza szczegółów swej drogi do milionów i bogactwa. Tak więc ten wpis jest relacją z tego co usłyszałem podczas tego godzinnego wykładu jednak nie będę tu przytaczał każdego słowa, a raczej przekazywaną ideę.

piątek, 15 stycznia 2010

Skleroza nie śpi, na szczęście automatyczne przelewy też nie

Kiedyś bardzo dawno temu, w jednym wpisie wspomniałem, że zamierzam od razu zapłacić za 3 miesiące abonament za nTV. Te 3 miesiące to był okres wypowiedzenia umowy, dekoder już oddałem, umowa rozwiązana, można było spłacić i zapomnieć o sprawie. Ale okazało się, że te pieniądze akurat były mi potrzebne na jakiś inny wydatek więc później stwierdziłem, że skoro tak to zostawię automatyczny comiesięczny przelew z datą ważności do stycznia 2010 i spokojnie dopłacę sobie do końca normalnymi kwotami.

Na swoje konto w mBanku loguję się prawie codziennie tak dla sprawdzenia na ile akurat są wycenione moje jednostki w funduszu inwestycyjnym, albo czy przypadkiem bank mi nie policzył jakiejś transakcji kartą podwójnie (zdarzyło mi się to w Polbanku i wtedy spędziłem cały weekend na infolinii bo akurat wyczyściło mi kasę do zera, a musiałem zrobić tygodniowe zakupy). No i codziennie, tak w sumie bez potrzeby, przy okazji klikam sobie w listę operacji zaplanowanych i za każdym razem widziałem tam ten przelew dla nTV więc cały czas miałem świadomość, że ta kwota 15 dnia każdego miesiąca mi znika z konta. Dziś postąpiłem tak samo, zalogowałem się, wyświetliła się lista moich rachunków i przez moment zamarłem bo kwota na eKoncie była mniejsza niż wczoraj, a na pewno za nic nie płaciłem kartą ani nie wyjmowałem kasy z bankomatu. Po chwili jednak zajarzyłem, że przecież dziś jest 15 stycznia więc wykonał się ostatni przelew do nTV. Ufff....

czwartek, 7 stycznia 2010

Kredyt bezpieczny w Polbanku - plan spłacania

Jak bóg da, a partia pozwoli to od marca, po spłaceniu karty kredytowej, zacznę ostre spłacanie kredytu w Polbanku (albo w mBanku jeśli uda się do tego czasu załatwić przeniesienie). Tak czy inaczej trzeba się zastanowić po ile płacić żeby dług zauważalnie malał. Niby jeszcze trochę czasu na to jest, ale skoro mam urlop i dużo wolnego czasu to czemu tego nie wykorzystać mądrzej niż sprawdzanie torrentów co 5 minut :)

Obecnie, jak widać na pasku po prawej stronie bloga, zadłużenie na kredycie wynosi 29 141 PLN. Rata minimalna to 2% zadłużenia i na ostatnim wyciągu widnieje kwota 600 PLN. Według tabelki na stronach Polbanku roczne oprocentowanie do kwoty 50 tys. PLN wynosi 15,90%, ale jak się można doczytać drobnym drukiem realna roczna stopa procentowa to 22,46%. Jednak patrząc na wysokość tego co bank pobiera sobie jako odsetki, oprocentowanie wychodzi mi w okolicach 19%. Jak sami widzicie mamy trzy różne oprocentowania, żeby przypadkiem nie było za jasno i za łatwo.

środa, 6 stycznia 2010

Moja karta kredytowa to wcielone zło - czyli idiota z kawałkiem plastiku

Od razu wyjaśniam: "idiota" to nikt inny jak autor tego bloga, czytelników proszę o nie obrażanie się. No chyba, że ktoś bardzo chce albo moja historia wyda mu się znajoma :)

Moja przygoda z kartami kredytowymi zaczęła się chyba około 7 lat temu. Miałem wtedy konto w PKO SA na które wpływała mi wypłata i kartę dostałem chyba jakoś tak ze dwa lata po założeniu RORa. Szczerze mówiąc nie używałem jej w ogóle, ale posiadałem. Nie używałem bo zawsze bałem się, że wydam za dużo i z wypłaty mi braknie na dożycie do końca miesiąca. Gdybym tylko pozostał taki mądry... Przy rozwiązywaniu umowy z PKO SA i likwidowaniu rachunków i kredytu gotówkowego, karta jako jedyna nie wymagała ode mnie niczego więcej poza podpisaniem papierka i oddaniem karty pani, która od razu ją przecięła nożyczkami.

W czerwcu 2008 otwarłem konto w Polbanku, wziąłem kredyt odnawialny na konsolidację innych kredytów no i oczywiście kartę kredytową. Akurat kupowałem wtedy samochód i potrzebowałem gotówki na gwałt. Kredyt miał się otwierać jeszcze dzień lub dwa więc co zrobiłem? Wsadziłem kartę kredytową do bankomatu w placówce banku i wypłaciłem sobie 3000 PLN w gotówce...

wtorek, 5 stycznia 2010

David Bach "Start Over, Finish Rich" - czyli kotlet odgrzany po raz milionowy

Amerykanie powinni mieć jeden zawód narodowy: motywacyjne gaduły. Od każdego tematu znajdzie się u nich trener, przewodnik i duchowy doradca, zupełnie jakby zatracili umiejętność myślenia i zdobywania informacji na własny rachunek. Wolą wydać kilkadziesiąt dolców na książkę albo pogadankę niż samodzielnie pogrzebać w sieci i dowiedzieć się tego samego za darmo. Jak spłacić kartę kredytową? Kup książkę. Jak zaciągnąć kredyt hipoteczny? Kup książkę. Za chwilę pojawi się pytanie jak kupować książki motywacyjne i odpowiedź jest jasna: kup książkę.

Z jednej strony jest to dla mnie śmieszne bo osobiście jak czegoś nie wiem to wolę szukać informacji konkretnych i dogłębnych więc sięgam do materiałów ściśle związanych z danym tematem. Kiedy uczyłem się C++ to przeczytałem "Symfonię C++" Grębosza, a potem grzebałem w MSDNie za konkretnymi wiadomościami. A potem buszowałem po mnóstwie innych stron. Nie chciałem dotrzeć "od zera do gier kodera", chciałem być programistą. Niekiedy przeglądam książki "dla opornych", nawet te z zakresu programowania, ale bardziej żeby popatrzeć na zabawne obrazki albo po spisie treści wiedzieć czego szukać na "poważnych" stronach.

Z drugiej jednak strony te miliony książek z cyklu "for dummies" czy "do it yourself" schodzą jak ciepłe bułeczki więc widocznie potrzeba na rynku istnieje potężna. O ile ciężko zaprzeczyć głodowi informacyjnemu to jednak moim zdaniem takie książki to fastfood, a nie prawdziwe jedzenie. W szybkiej pigułce dostajemy odpowiedzi, ale za tę samą cenę moglibyśmy zejść 10 poziomów głębiej w temat i wiedzieć wystarczająco dużo żeby samemu napisać takie "for dummies". Zresztą jest powiedzenie, że kto nie umie to uczy, a kto umie to robi.

Po tym okrutnie długim i kompletnie skrzywionym wstępie w końcu napiszę o najnowszej książce pana Davida Bacha. Dotarłem do niej dzięki informacji na blogu APP Funds, któremu dziękuję za linka do książki bo samemu na pewno nie chciałoby mi się tego szukać choćby to był jeden klik z wyników google'a :). Podtytuł książki brzmi "10 steps to get you back on track in 2010". Osobiście myślę, że po niewielkich zmianach kosmetycznych pan Bach może ją sprzedać także w roku 2011, 2012, 2013 i nawet dzień po zakończeniu ostatniej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która jak wiadomo gra do końca świata i o jeden dzień dłużej. Cóż jednak znajdziemy zagłębiając się w owo dzieło?