czwartek, 31 grudnia 2009

Grudzień 2009 - podsumowanie i dalsze plany

Dziś ostatni dzień grudnia więc czas na podsumowanie miesiąca.


Co się nie udało

Nie udało mi się zejść z zadłużeniem karty kredytowej do równych 2000 PLN. Niestety z grudniowego budżetu nie udało się wykroić tych dodatkowych 100 PLN.

Nie udało mi się także wyrównać salda funduszu awaryjnego do równych 1500 PLN. Na domiar złego musiałem zaczerpnąć z FA na prostowanie felg.

Niepowodzenie spotkało mnie przy próbie przeniesienia kredytu odnawialnego do mBanku. Z tajemniczych "przyczyn formalnych" wniosek został odrzucony i dalsze kroki w tej sprawie będę podejmował dopiero w styczniu po otrzymaniu raportu z BIK (szczegóły tu).

piątek, 25 grudnia 2009

Kumulatus - chyba się udało

Dziś krótko bo rodzinny charakter świąt i takie tam...

Spojrzałem sobie przed chwilą na stan kredytu odnawialnego w Polbanku. Poza odsetkami i opłatą za kredyt nic mi z salda nie ubyło. Oznacza to, że list wysłany do Aegona z wypowiedzeniem umowy uczestnictwa w programie Kumulatus dotarł i przestali mi ściągać 100 PLN. Tym samym saldo kredytu pomniejszyło się w tym miesiącu o 150 PLN. Niby to nic, ale jednak zawsze stówka bliżej wyzerowania tego badziewia.

Tak więc podobnie jak w mikołajki, tak i pod choinkę dostałem pomniejszenie zadłużenia. Byle tak dalej...

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Przeniesienie kredytu odnawialnego z Polbanku do mBanku - problemy

Kilka dni temu pisałem o złożeniu w mBanku wniosku o przeniesienie kredytu odnawialnego (link). Przeniesienie jest opłacalne gdyż wiąże się z mniejszym oprocentowaniem no i obsługą w ramach tego samego systemu online co reszta moich finansów. Poza tym jest jednym z etapów wyniesienia się z Polbanku na dobre. Niestety, w odróżnieniu od bezproblemowego procesu przeniesienia karty kredytowej, tym razem pojawiły się zgrzyty. Na domiar złego zgrzyty, których geneza jest dla mnie na razie tajemnicą. Ale po kolei...

Wniosek odrzucony

Dziś rano w skrzynce pocztowej zastałem maila od systemu mBanku, powiadamiającego mnie iż wniosek został odrzucony z - tu cytuję - "przyczyn formalnych". Nieco zdziwiony tym lakonicznym określeniem zadzwoniłem do pani z Centrum Finansowego mBanku, która wprowadziła wniosek do systemu i zapytałem dość klasycznie: "WTF?". Niestety owa pani nie mogła mi wyjaśnić co dokładnie oznacza treść maila. Najwidoczniej analityk sprawdzając raport z BIKu natrafił na coś co mu się nie spodobało i uniemożliwiało zatwierdzenie wniosku. Poradziła mi żebym zadzwonił na mLinię i tam powinni mi powiedzieć coś więcej gdyż operatorzy mLinii widzą więcej w systemie niż ona.

sobota, 19 grudnia 2009

Pierwsza pożyczka z funduszu awaryjnego

Pojechałem dziś zmienić opony na zimowe. Wiem, że powinienem to zrobić zanim przyszedł mróz i napadało śniegu, ale jeszcze w tamten weekend pogoda była powiedzmy, że w trendzie bocznym i stwierdziłem, że zmienię opony jak się wyklaruje jakiś konkretny kierunek. No to się wyklarowało na -13 stopni i zauważalną warstwę śnieżynek. Cudownie...

Wymiana opon była w budżecie więc jej koszt to żadne zaskoczenie. Niestety okazało się, że dzięki krakowskim dziurawym ulicom obie prawe felgi są kształtu nie do końca kolistego. Jak to określił pan w warsztacie: "uuuu, kwadrat!". Udało się je jednak wyważyć na tyle, że będę mógł jechać na zakupy i gdzieś po mieście, ale na poniedziałek jestem umówiony na prostowanie felg. Ta przyjemność będzie mnie kosztowała 160 PLN. Może i gdzieś indziej było by taniej, ale do tego warsztatu mam zaufanie.

Zanim zacząłem oszczędzać, pieniądze rozchodziły się w pierwszym tygodniu miesiąca. Oczywiście nie wiadomo na co bo nic konkretnego w domu nigdy nie przybywało, po prostu gdzieś sobie wyciekały. Taką nieprzewidzianą "awarię" musiałbym pokryć z karty kredytowej albo z tego co spłaciłem na kredycie odnawialnym. Generalnie dołek by się pogłębił, a psyche siadła. Tym razem jednak nie zestresowałem się słysząc o konieczności wydania pieniędzy na coś nieprzewidzianego, w końcu od tego jest właśnie fundusz awaryjny! Grudniowy budżet kompletnie nie ucierpi przez prostowanie felg ponieważ to nie z niego zostanie wzięta potrzebna kwota. Karta pozostanie nietknięta, kredyt nie powiększony, a komfort psychiczny i motywacja do oszczędzania wzrasta.

W końcu udało mi się być przygotowanym!

piątek, 18 grudnia 2009

Już można przenosić kredyt odnawialny z Polbanku do mBanku

Nie tak dawno pisałem, że na razie mBank nie akceptuje Polbanku jako banku, z którego można przenieść kredyt odnawialny (link). Miało się to zmienić wraz z wprowadzeniem nowego systemu wewnętrznego mBanku, ale dopiero w nowym roku. Wczoraj zadzwoniła do mnie pani z mBanku z informacją, że system już został wprowadzony i Polbank już jest na liście akceptowanych banków. Czym prędzej powędrowałem więc do Centrum Finansowego mBanku aby podpisać wniosek i puścić cały proces w ruch. Oczywiście mogłem wypełnić wniosek online, ale wtedy prawdopodobnie trafiłby on w ręce innego konsultanta. Dla mnie to w sumie bez różnicy kto zajmuje się moim wnioskiem, ale skoro ta miła pani wykazała się już kompetencjami przy przenoszeniu karty kredytowej i miała mnie w swojej pamięci jeśli chodzi o kredyt odnawialny to nie widzę powodu aby jej odbierać okazję do jakiejś prowizji albo jednego klienta więcej w statystykach.

niedziela, 13 grudnia 2009

AdTaily - pierwsza złotówka

Wczoraj zakończyła się jedna z dwóch kampanii reklamowych wykupionych na mojej stronie przez gadżet AdTaily. Trwała 2 dni i przyniosła mi zysk 1 PLN. Pierwsze koty za płoty, teraz już tylko bogactwo, sława, wizyty w zakładach pracy...

Zastanawiam się czy jest z mojej strony dużą bezczelnością liczyć sobie 0.50 PLN za dzień kiedy taki APP Funds mający 2000 odwiedzin dziennie liczy sobie tylko 10 PLN. Można by powiedzieć, że tak, ale jednak wisi u niego ta sama reklama co i u mnie więc ten akurat reklamodawca nie wybrał serwisów z najlepszą statystyką. Być może wybrał wszystkie strony w kategorii finansowej, a być może uwiodłem go siłą słowa pisanego lub pięcioma gwiazdkami w tytule bloga :)

Jeszcze kilka słów na temat reklamodawcy, który zapłacił mi tę pierwszą złotówkę. Autor Oszusty i inni dopiero zaczyna swoją przygodę z blogowaniem. O czym konkretnie pisze możecie zobaczyć sami, na razie mieści się w kategorii frugalizmu, zobaczymy co będzie dalej. Życzę Cornerowi powodzenia i dodaję jego adres do listy czytanych blogów.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

mBank, Polbank, Kumulatus - wyjaśnienie zagadek

No to już mam komplet informacji w tych kwestiach.

Niestety, mBank nie akceptuje polbankowego kredytu odnawialnego więc póki co nie mam możliwości skorzystania z promocji związanej z przeniesieniem. Piszę póki co, ponieważ od nowego roku będzie nowy system wewnętrzny w mBanku i być może wtedy coś się zmieni także w sprawie polbankowej. Poczekamy, zobaczymy, pani z mBanku obiecała zadzwonić.

niedziela, 6 grudnia 2009

Mikołajki dłużnika

Właściwie nie zamierzałem nic sobie kupować. W końcu dzięki kredytom mam zapewniony wystarczający drenaż portfela, nie muszę się zbytnio o to starać samodzielnie. Dziś rano jednak stwierdziłem, że mogę sobie zrobić prezent, który pomimo, że odejmie kilka złotych z grudniowego budżetu to jednak nie powiększy moich zadłużeń, a wręcz zadziała wprost przeciwnie.

Tak więc w ramach moich własnych, skromnych mikołajków przelałem 8 PLN z groszami na rachunek karty kredytowej w mBanku wyrównując jej saldo do kwoty 2100 PLN. Na rachunek funduszu awaryjnego przelałem 15 PLN z groszami tak aby było równe 1400 PLN. Chyba najlepiej wydane na prezenty pieniądze w całym moim życiu.

A co Wam przyniósł święty Mikołaj? :)

sobota, 5 grudnia 2009

Kumulatus - już na spokojnie, ale nie za wesoło

Wczorajszy post pisały emocje, dziś już ochłonąłem i mam plan jak (być może) nie stracić pieniędzy już utopionych w Kumulatusie, a jednocześnie móc przenieść kredyt odnawialny do mBanku.

Przeczytałem sobie druk wypowiedzenia, który Aegon dostarcza razem z egzemplarzem umowy. Na samej górze pisma trzeba zaznaczyć, z jakim rachunkiem jest powiązany program Kumulatus, może to być rachunek bieżący/oszczędnościowy, karta kredytowa lub właśnie kredyt bezpieczny (odnawialny). Zadzwoniłem na infolinię Polbanku i zapytałem o możliwość zmiany tego rachunku z kredytowego na oszczędnościowy, który również posiadam w Polbanku. Okazało się, że wystarczy podejść do placówki i złożyć wniosek o taką zmianę. Niestety dziś żadna placówka nie jest czynna więc muszę z tym poczekać do poniedziałku.

piątek, 4 grudnia 2009

mBank - promocja na przeniesienie kredytu odnawialnego (UPDATE inside :)

Wczoraj zadzwoniła do mnie z mBanku pani, która obsługiwała mój wniosek przeniesienia karty kredytowej. W rozmowie z nią przy podpisywaniu umowy wspomniałem, że mam w Polbanku jeszcze kredyt odnawialny i planuję go przenieść do mBanku kiedy już spłacę tę przenoszoną kartę. Pamiętała o tym i zadzwoniła aby mnie powiadomić, że od 2 grudnia 2009 mają promocyjne warunki dla osób przenoszących kredyt odnawialny z innego banku. Pierwsze 3 miesiące kredyt jest oprocentowany na 9,99%, potem oprocentowanie podnosi się do poziomu podstawowego czyli 14,35% (dla zaciekawionych link do promocji). W porównaniu do tego co płacę Polbankowi (19%) to jest super oferta, nawet bez tych promocyjnych pierwszych miesięcy. Nie mówiąc już o tym, że jeśli po spłacie Visy Classic zamienię ją na Visę Gold to będę miał oprocentowanie kredytu 11,45%. Nad czym się więc zastanawiam?

środa, 2 grudnia 2009

Po co mi reklamy na blogu?

Szczerze mówiąc, po nic. No może nie do końca tak, ale sami popatrzcie co się wyświetla w ramkach AdSense. Weź kredyt, weź kartę kredytową, weź pożyczkę. Generalnie mam wrażenie, że cała idea reklamy kontekstowej w przypadku bloga o wychodzeniu z długów i trzymaniu się z daleka od kredytów bierze w łeb. No bo jakim cudem ktoś kto podobnie jak ja stara się pozbyć zadłużenia, kto cierpi katusze musząc karmić wiecznie głodną bestię bankową, jak ktoś taki będzie zainteresowany tym co kryje się pod linkiem "zadłuż się, to proste i przyjemne"? Jedynym powodem do klikania w te reklamy jaki jestem w stanie zrozumieć to chęć wynagrodzenia paroma eurocentami autora bloga. Nas to nic nie kosztuje, a jemu (lub jej :) będzie przyjemniej. Sam tak robię i pewnie nie tylko ja.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Listopad 2009 - podsumowanie i dalsze plany

Jest ostatni dzień listopada więc czas na podsumowanie miesiąca.

Fundusz awaryjny

Tutaj nic się nie zmieniło poza groszowym przyrostem z odsetek na eMAX Plus, obecnie saldo FA wynosi 1384,66 PLN. Grudniowa "rata" została opłacona z premii za październik więc 500 PLN z wypłaty listopadowej posłuży innemu celowi.

Spłata karty kredytowej mBank

Właśnie przelałem 650 PLN na konto karty kredytowej mBanku. 150 PLN to zwykła rata, którą płaciłem, a dodatkowe 500 PLN to właśnie środki skierowane tu zamiast na FA. Obecnie zadłużenie karty wynosi 2108 PLN (przy przeniesieniu karty z Polbanku saldo wynosiło 2758 PLN).

niedziela, 29 listopada 2009

Rezygnacja z karty w Polbanku

Z przeniesieniem karty kredytowej do mBanku związana jest konieczność rezygnacji z dotychczasowej karty. Należy tę sprawę załatwić w ciągu miesiąca od daty wydania karty przez mBank. Ja przeniosłem kartę z Polbanku więc w piątek udałem się do ich placówki aby złożyć dyspozycje zamknięcia rachunku związanego z tą kartą. Na miejscu okazało się, że system naliczył mi 41 groszy odsetek od zadłużenia. Skąd się to wzięło skoro spłaciłem wcześniej całe zadłużenie? Myślę, że z faktu spłaty w dwóch przelewach. Jeden przelew poszedł z mBanku w wysokości 2700 PLN (tyle zadeklarowałem we wniosku przeniesienia karty), drugi w wysokości 8,23 PLN wykonałem już samodzielnie z resztek na koncie w Polbanku. Najwidoczniej zanim doszedł drugi przelew (niby ten sam bank, ale w Polbanku trwa to przynajmniej jeden dzień) system naliczył mi odsetki. Szczerze mówiąc nie byłem zdziwiony samym faktem naliczenia czegokolwiek, ale wysokością tej sumy. O ile się orientuję Polbank nalicza odsetki od całości zadłużenia nie spłaconego do końca grace periodu więc powinny to być odsetki od prawie 3 tys. PLN, 41 groszy to trochę chyba za mało jak na kartę oprocentowaną na 19%. Postanowiłem jednak nie drążyć sprawy, zapłaciłem te grosze w kasie i po kilku minutach sprawa rezygnacji z karty kredytowej była załatwiona. Rachunek karty zostanie zamknięty w ciągu miesiąca. Dług pozostał, ale czuję jakbym jednak był jeden kroczek bliżej celu.

czwartek, 26 listopada 2009

Fundusze inwestycyjne - pierwszy kontakt

Pamiętam jak na przełomie 2005/2006 roku pojechałem na 8 miesięcy z całym zespołem do Szwecji na kontrakt w Ericssonie. Diety podwajały nasze pensje, ja dzięki temu dostawałem miłe 8 000 PLN na rękę. Moi koledzy wszystko ładowali w fundusze inwestycyjne i codziennie na kawie w pomieszczeniu socjalnym trwała wymiana informacji czyj fundusz o ile skoczył do góry. Ja się nie oszczędzałem, kasa szła w Polsce na zakupy różnych pierdół przez internet, a w Szwecji na pizze, hektolitry coli, piwo, wódkę, bilarda i wypady do jednej z trzech knajp w których można było spotkać ludzi. Bo generalnie Szwedzi piją w domach więc piątkowy wieczór na ich rynku wygląda tak jak nasz poniedziałkowy świt. Szaro, buro i pusto, tylko wiatr przesuwa śmieci w te i we wte.

Potem bańka pękła, szczęśliwi byli ci, którzy wyszli z funduszy zanim stracili 30 i więcej procent kapitału. Mnie bilans wyjazdu wyszedł 10 000 PLN na plusie, ale to się rozeszło bardzo szybko na kij wie co. Zostały mi za to wspomnienia alkoholowych nocek i ciężkich poranków kacowych. A teraz jestem w długach na ponad 30 tys. PLN...

Ten przydługi, wspominkowy wstęp ma służyć temu by zaostrzyć różnicę pomiędzy tamtymi czasami a moim obecnym nastawieniem do finansów. Jak sami widzicie aż dziwne, że mam długu tylko 30 parę tysięcy skoro potrafiłem roztrwonić tyle kasy. Wcześniej już pisałem jak planuję wyjść z tego bagna, teraz kilka słów o nowym dla mnie instrumencie finansowym jakim są fundusze inwestycyjne.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Przeniosłem kartę kredytową do mBanku

Ponad tydzień minął już od mojej ostatniej notki, ale też nie było za bardzo o czym pisać, a bez natchnienia to nawet w szkole zadań nie pisałem. Ale mBank pozytywnie rozpatrzył mój wniosek przeniesienia karty kredytowej z Polbanku więc skrobnę o tym kilka słów.

Szybki początek

W sumie cały proces odbył się z moim minimalnym udziałem. 23 października wypełniłem wniosek dostępny z poziomu interfejsu online mojego konta, 26 października dostałem maila z listą wymaganych dokumentów, które mam dostarczyć. Kilka minut po otrzymaniu maila zadzwoniła do mnie pani z Centrum Finansowego mBanku i wyjaśniła, że z tej listy w moim przypadku wystarczy zaświadczenie z zakładu pracy o zatrudnieniu i zarobkach netto (formularz dostępny na stronach mBanku) oraz opinia bankowa dotycząca historii mojej karty kredytowej z Polbanku. Polbank zaskoczył mnie bardzo pozytywnie gdyż opinia była gotowa dwa dni po złożeniu przeze mnie wniosku o jej wydanie, a teoretycznie analitycy mają na to 14 dni. Koszt wydania takiej opinii to 29 PLN, trzeba to wpłacić na konto karty kredytowej a nie swoje normalne konto, warto przypomnieć o tym pani w kasie.

piątek, 6 listopada 2009

Mądrość przychodzi z wiekiem...

... zazwyczaj z wiekiem trumny :)

Do napisania tej notki zainspirował mnie wpis na Finansach Domowych. Możecie tam poczytać o niewesołej aczkolwiek niezaprzeczalnej prawdzie: nasze priorytety życiowe zmieniają się wraz z kolejnymi krzyżykami na karku. Dotyczy to w sumie każdej płaszczyzny naszej egzystencji, ale skoro tematem przewodnim tego bloga są oszczędności to skupię się na nich.

Czemu zacząłem oszczędzać

Powodów jest kilka. Po pierwsze, zarabiam całkiem nieźle, a od kilku lat nie mogłem domknąć miesiąca na finansowe zero, nie mówiąc już o jakimś plusie. Tu rata, tam druga i trzecia, a to jakaś impreza, a to jakaś okazja, i tak się pieniądze rozłaziły na kij wie co. Faktem jest, że głównie to nieprzemyślane zakupy na raty skurczyły mi zasoby wolnej gotówki na tak zwane życie no ale jakieś 25% pensji zostawało po wszystkich obowiązkowych płatnościach tylko na moje własne wydatki, a to jest ponad 1000 PLN. I to właściwie do wydania tylko na przyjemności. W końcu stwierdziłem, że ktoś mnie tu robi na grubą kasę i chyba to jestem ja sam. Więc przykręciłem sobie śrubę i już są efekty, które opisałem we wcześniejszych notkach.

czwartek, 5 listopada 2009

Miała być Japonia, miała być Irlandia, a jest coraz większe g****o

Jestem z rocznika '78 więc nie pamiętam jak to Gierek albo inny Bierut wciskali swoje kity socjalistyczne społeczeństwu pałowanemu przez ZOMO. Nie pamiętam jak gen. Jaruzelski ze smutkiem w oczach zastąpił teleranek. Nie za bardzo nawet kojarzę jak to Lechu skoczył przez TEN płot i niczym Kozakiewicz pokazał wała Ruskim czy komu tam trzeba było pokazać żeby Polska wyszła z ciemnogrodu komunistycznego.

Pamiętam jednak, że Wałęsa jako wzór dla swojej wizji cudownego państwa obrał Japonię. Kraina kwitnącej wiśni, eldorado elektronicznych gadżetów. Mieliśmy mieć tak dobrze. Wtedy pewnie nikt jeszcze nie słyszał o karoshi (śmierć z przepracowania), Japończycy dla nas byli raczej samurajami z "Shoguna", członkami Triady z amerykańskich filmów sensacyjnych klasy C, albo naukowcami tworzącymi roboty. Cool!

sobota, 31 października 2009

Październik 2009 - podsumowanie i dalsze plany

Jest ostatni dzień października, wypłata już wpłynęła na konto, czas więc zrobić bilans osiągnięć.

Fundusz awaryjny

Parę dni wcześniej pisałem, że nie uda mi się odłożyć 500 PLN na konto FA (szczegóły tutaj). Jednak mój pracodawca zaskoczył mnie przyjemnie pokaźną premią tak więc nie dość, że wypełniłem założenie na październik to także listopadową "ratę" wpłaciłem już w całości z pokaźnym bonusem. Obecnie saldo mojego FA wynosi 1380,28 PLN.

Niespodzianki

Jak pisałem wczoraj udało mi się trafnie zainwestować na giełdzie (szczegóły tutaj). W środę dostanę 135 PLN uzyskane ze sprzedaży akcji. Bardzo pozytywna niespodzianka, która uświadomiła mi, że nawet jeśli jeszcze nie mam środków na inwestycje to powinienem zacząć się szkolić w tej materii. Przy okazji, dziękuję Markowi za wsparcie i porady :)

piątek, 30 października 2009

Ślepej kurze akcje

Nie, to nie jest wpis o akcjach PGE :)

Otwierając eKonto w mBanku zażyczyłem sobie uruchomienia konta eMakler. Nie znam się zupełnie na giełdzie, ale stwierdziłem że skoro już jestem w mKiosku i podpisuję papierki to co mi szkodzi. Z ciekawości zajrzałem sobie w tę część interfejsu bankowego, poklikałem trochę i postanowiłem sprawdzić jak to jest być akcjonariuszem. To było jeszcze zanim pojawił mi się w głowie tak szalony pomysł jak oszczędzanie, ale i tak jakiś przytomny głosik szepnął mi żeby nie wyrzucać na tę zabawę więcej niż 100 PLN. Widać jakieś "frugalowe" fluidy mi się już plątały po czaszce :)

niedziela, 25 października 2009

Tydzień oszczędzania, tydzień do wypłaty - refleksje

Tydzień minął od kiedy zacząłem pisać tego bloga i powiedzmy że będę tę datę uznawał za oficjalny początek świadomego oszczędzania i kontroli wydatków. Tych parę dni to pikuś wobec czasu pozostałego do spłacenia wszystkich zadłużeń, ale wystarczająco abym mógł doświadczyć pierwszych wpadek i wyciągnąć z nich mam nadzieję naukę na przyszłość.

Tak więc, oficjalnie oszczędzam od 17 października. Wtedy to spisałem swoje cele, sporządziłem listę wydatków, opracowałem sobie arkusz kalkulacyjny, itp. Wszystko wyglądało całkiem składnie, dawało i możliwość utrzymania dotychczasowego poziomu życia jak i perspektywę zbudowania funduszu awaryjnego. Jednak kilku rzeczy nie dopatrzyłem planując budżet na resztę miesiąca:

sobota, 24 października 2009

Oszczędzaj, nie dziaduj

Jak bywa niemal z każdym aspektem naszego życia także w oszczędzaniu można posunąć się za daleko. Na części blogów, które zdarzyło mi się (i nadal zdarza) odwiedzić znajduje się przynajmniej jeden wpis dotyczący porad jak oszczędzać na różnych płaszczyznach codzienności. A to woda, a to prąd, a to przepisy "tanie i zdrowe". Nie twierdzę, że te porady są bezwartościowe - jak najbardziej należy zwracać uwagę na to co się używa i w jaki sposób się to odbija na naszej kieszeni. Niektóre punkty jednak są dla mnie cokolwiek kontrowersyjne i jeśli ktoś je faktycznie stosuje to w moim skromnym zdaniem nie jest oszczędny - jest dziadem.

piątek, 23 października 2009

Prawo Murphy'ego czyli jak łatwo jest zmienić szablon bloga

Dziś rano stwierdziłem, że coś mi nie gra w wyglądzie mojego bloga. Jakiś taki wąski był :) Zacząłem więc sobie szukać alternatywnej skórki. Dość szybko trafiłem na 3 kolumnową wersję poprzedniego szablonu i stwierdziłem, że to będzie to. Dwie boczne kolumny na gadżety, środek na notki.

Wtedy padł blogger...

Skoro nie mogłem przejść do zmiany wystroju poszukałem sobie informacji o ewentualnych problemach z tym związanych. Gadżety mogą się usunąć albo zresetować swoje opcje - ok, można to w miarę szybko poustawiać ponownie. Co jeszcze? Hmm, teoretycznie to wszystko. Pozostało poczekać na przywrócenie bloggera do życia.

środa, 21 października 2009

Emerytura i ZUS - gdyby tylko było łatwiej

Dziś na wp trafiłem na notkę (bo artykuł to dla mnie coś więcej niż 3 małe akapity), która informuje, że "Obecne 30-latki, które mają przeciętną pensję, mogą liczyć za 35 lat na świadczenia odpowiadające około 60 procent ich ostatnich miesięcznych zarobków". Autor sugeruje także, że najwyższy czas odkładać samodzielnie na poczet przyszłych wydatków na etapie "wesołego życia staruszka" (to już nie cytat :).

Jak zwykle najlepsze są komentarze czytelników. Większość z nich reaguje po ludzku - wqrwieniem, reszta kpiną. Cytując jednego z komentatorów: "Przecież w je...nym ZUS-ie odkładam. gdybym tę samą kasę do banku co miesiąc odkładał to z odsetkami byłbym milionerem na starość, a gdybym nawet jej nie dożył to moja rodzina mogłaby dostać te pieniądze a tak odkładam w sq...ym ZUS-ie który już teraz mówi że nie ma i nie będzie moich pieniędzy.". Nic dodać, nic ująć.

Zarabianie kasy w internecie - nie dla mnie

Około dwóch miesięcy temu trafiłem gdzieś w sieci na nazwisko Stephen Pierce. Tych, którzy na niego jeszcze nie trafili wyjaśniam, że jest to tak zwany guru zarabiania w internecie. To znaczy "guru" nazywają go ci co podobno się dorobili dzięki jego wskazówkom jak założyć i rozkręcić biznes w sieci. Jak to zwykle bywa w przypadku takich "mędrców" jego strona zawiera krótką biografię oraz oczywiście screenshoty z przeróżnych kont wypełnionych dolarami po brzegi. Pierce reklamuje się jako biedny dzieciak z getta, zamieszany w młodości w gangsterskie zabawy. Momentem przełomowym w jego życiu był postrzał w nogę, który jakoby miał uświadomić młodemu Stephenowi, że chyba to nie jest dobra droga do szczęścia. I tu zaczyna się baśń. Bez pieniędzy, domu, przyjaciół, korzysta w bibliotece z komputera i... zaczyna ludziom udzielać porad na temat inwestowania na giełdzie! Kiedy zorientował się, że ludzie zarabiają na jego wskazówkach zaczyna pobierać od nich abonament kilkuset dolarów miesięcznie. Tak zarobił pół pierwszego miliona. American dream pełną gębą.

wtorek, 20 października 2009

I schodzimy na peryskopową...

Pojawiła się konieczność pewnego wydatku, którego spodziewałem się dopiero w przyszłym miesiącu. Oczywiście wpłynie to na moje dzienne limity, które będą teraz oscylowały w okolicach 10 PLN na dzień. W sumie się cieszę bo to będzie pierwszy poważniejszy test mojego systemu i siły woli. Na szczęście do końca miesiąca pozostało tylko 11 dni, a 10 PLN to w dalszym ciągu wystarczająco na paczkę fajek :)

poniedziałek, 19 października 2009

"Jak to cię nie stać, przecież dużo zarabiasz"

Słyszałem takie zdanie wielokrotnie. Często razem z: "to na co wydałeś to wszystko?". Do tej pory moja odpowiedź brzmiała "nie wiem, nie mam pojęcia". I to była prawda. Wypłata wpływała na konto, płaciłem raty, rachunki i... mniej więcej w połowie miesiąca już widziałem dno skarbonki! Na boga, przecież zarabiam mniej więcej tyle co inni w mojej branży, na co to poszło?! Ano tak, tu byłem na imprezie, tu kupiłem sobie zegarek, tu... hmm, nie wiem co to było ale kosztowało prawie dwie stówy, musiało mi być potrzebne...

I tak było w sumie zawsze. Na początku jak zarabiałem 1200 PLN to szło mi 1200 PLN. W miarę wzrostu zarobków rosły też wydatki. Jak widać po moim zadłużeniu wydatki wcale nie zatrzymywały się na wyzerowanym koncie. Minus rósł, malał, rósł, malał, RÓSŁ i nie malał!

Nie daj się nabrać, że masz szanse

Jakiś czas temu Frugal na swoim blogu zamieścił notkę o uzależnieniu od hazardu. W zasadzie jest to jedno wielkie pytanie: dlaczego? Dlaczego ktoś potrafi wrzucić do automatu 500 PLN podczas gdy brakuje mu na rzeczy codziennej potrzeby? Dlaczego stosunkowo mała wygrana potrafi uruchomić w nas lawinę nowych zakładów? Przecież wiadomo, że kasyno zawsze wygrywa. Na każdego kto wygra 1000 PLN przypada tysiąc takich co postawili już swój 1000 PLN i go stracili.

Ktoś kiedyś powiedział, że z kasyna można wyjść jako milioner pod warunkiem że weszło się do niego jako miliarder.

Dlaczego nie rzucam palenia skoro chcę oszczędzać

Może się to wydawać dziwne, wręcz idiotyczne, ale uważam, że rzucanie palenia w celu zaoszczędzenia dodatkowej kwoty miało by w moim przypadku skutek zgoła odwrotny.

Dlaczego tak myślę?

Po pierwsze, dopiero się oswajam z planowaniem, ustalaniem założeń, tworzeniem arkusza w Excelu obliczającego moje dzienne limity. Bawi mnie pisanie notek na bloga o swoich planach, cieszę się tą małą kwotą już przelaną na poczet funduszu awaryjnego. Jestem podniecony tym, że w końcu widzę jakieś realne szanse na uwolnienie się od spłacania kredytów. W tej sytuacji niemożność zapalenia sobie papierosa byłaby przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Wiem, to głupie żeby odmawianie sobie trucizny zabijało przyjemność dbania o swoją przyszłość, ale tak jest. To nie jest logiczne, nie jest racjonalne, ale myślę, że każdy palacz mnie zrozumie.

niedziela, 18 października 2009

Spisane cele zyskują na realności

Mądrzy ludzie twierdzą, że walkę z kredytami trzeba zaplanować a nie rzucać się na żywioł. Twierdzą też, że najlepiej sobie wszystko pospisywać tak aby oczy zobaczyły i uwierzyły, że nie śnią. Mądrych ludzi trzeba słuchać a więc...

Wczoraj siadłem z ołówkiem nad kartką papieru i spisałem plan, cele, założenia.

Cele na końcówkę 2009 (listopad / grudzień) i cały 2010
  1. Zgromadzić 5000 PLN na funduszu awaryjnym
  2. Spłacić obie karty kredytowe (2800 PLN i 3622 PLN)
 Te dwa punkty zamierzam zrealizować do grudnia 2010 włącznie. Czy się uda? Musi!

Pierwsze kroki

Różne są sposoby radzenia sobie z kredytami. Można je znaleźć na blogach, portalach, w gazetach. Mają mniej lub więcej punktów, jedne pasują do polskiej rzeczywistości inne są możliwe do zastosowania na przykład tylko w USA ze względu na wykorzystanie specyficznych dla danego kraju przepisów prawa. Zresztą sposób nie jest ważny o ile prowadzi do pozbycia się kredytu. No i sam sposób nie wystarczy, trzeba go zastosować, zacząć działać, przestać tylko czytać.

A zatem, oto jak ja rozpocząłem swoje zmagania.

Stałe zobowiązania

Tak nazwałem listę wydatków, z których nie mogę zrezygnować. Zawiera wszystko to co muszę płacić każdego miesiąca czyli: czynsz, raty (każdy kredyt oddzielnie), karta MPK, abonament za internet, itp. Odejmując sumę tych wydatków od mojego dochodu od razu widzę jaką kwotę mam do dyspozycji na cały miesiąc. Z niej muszę wydzielić część na oszczędności, a resztę na tak zwane "życie".


sobota, 17 października 2009

Pozytywny wqrw

W paru miejscach wyczytałem, że dobrym sposobem motywacji do walki z kredytem jest po prostu się na niego wqrwić. Być może nie uczą tego na seminariach i w wykładach na studiach, ale muszę przyznać, że coś w tym jest. Jakieś dwa tygodnie temu pomyślałem sobie o tym ile oddaję w ratach bankowi, co mógłbym sobie za to kupić, jakby wzrosło moje poczucie bezpieczeństwa gdybym miał tę sumę do dyspozycji w przypadku jakiejś nieprzewidzianej sytuacji. Z każdą nową myślą na temat tego co odbiera mi konieczność spłacania kredytów ciśnienie mi skakało, a gul śmigał coraz bardziej. I wtedy postanowiłem działać a nie tylko użalać się nad sobą i moim pustym portfelem. Postanowiłem zrobić plan i trzymać się go za wszelką cenę. Kredyt nie ma litości i nie odpuści ci gdy życie stanie się zbyt ciężkie. Co więcej, to kredyt jest przyczyną, że życie staje się ciężkie!

Złudne bezpieczeństwo

Mniej więcej 18 miesięcy temu przeprowadziłem konsolidację sześciu kredytów konsumpcyjnych. Pamiętam jak nagle raty z niemal 1000 PLN zmniejszyły się do 300 PLN z groszami. Konsolidację przeprowadziłem w Polbanku za pomocą ich Kredytu Bezpiecznego (oksymoron jak w mordę dał), akurat kupowałem samochód (mój pierwszy w życiu) na to także dostałem środki, w sumie limit kredytu ustaliłem na 30 000 PLN. Wtedy wydawało mi się to dobrymi pomysłem mieć nieco większy limit niż naprawdę potrzebowałem.

Od razu po otrzymaniu dostępu do konta kredytu spłaciłem wszystkie wcześniejsze kredyty. Następnie podjąłem gotówkę aby zapłacić za samochód. Potem podjąłem jeszcze trochę aby załatwić sprawy administracyjne. Rata minimalna rosła, ale była nadal w miarę mała. Uznałem, że jestem bezpieczny z moim Kredytem Bezpiecznym i zadłużeniem 19 000 PLN.

Przewińmy taśmę do dnia obecnego. Mój dług w ramach Kredytu Bezpiecznego wynosi 29 500 PLN (raty spłacane zawsze w terminie!). Zadłużenie na karcie kredytowej wynosi 2800 PLN. Musiałem kupić laptopa więc pojawiła się inna karta kredytowa z zadłużeniem na dziś 3622 PLN. Jak to określił mój znajomy: "Chyba się, qrwa, gdzieś pogubiłeś".

Mam nadzieję, że to co obecnie mam w głowie świadczy o tym, że zaczynam się odnajdywać.

No to zaczynamy...

Tytuł bloga chyba wystarczająco określa moje odczucia względem posiadanych kredytów. Chociaż nie, to nie ja posiadam kredyty, to one posiadają mnie! Każdego miesiąca zabierają mi 25% tego co zarobiłem. To jest 1000 PLN, które mógłbym wydać na coś pożytecznego albo przynajmniej przyjemnego. Mógłbym te pieniądze odłożyć, zainwestować, kupić sobie jakiś modny gadżet. Nawet jakbym je wydał na wódkę i najlepsze cygara pożytek byłby z tego większy niż oddawanie ich bankowi jako raty kredytu!

Skąd się wzięły te długi? Szczerze mówiąc to z głupoty. Patrząc wstecz, przypominając sobie momenty kolejnych zakupów ratalnych, nieostrożnego płacenia kartą kredytową, nie mogę inaczej tego określić niż głupoty. Na przykład plazma 42 cale kupiona na raty 2 lata temu. Cena 4000 PLN, 36 rat niestety nie 0%. Wtedy jeszcze nie widziałem tego co widzę dziś, dług wielkości 36000 PLN. Wtedy to było kolejne 120 PLN czy coś koło tego, groszowa sprawa, w końcu zarabiam wystarczająco. A jak tu żyć bez wielkiego telewizora? Toż to bardziej potrzebne niż jedzenie, plomba w zębie czy nowe buty.