poniedziałek, 15 lutego 2010

Kredyt odnawialny Polbanku nie jest odnawialny tylko gotówkowy

Zgadnijcie kto i w czym tak napisał i co zostało odrzucone z tego powodu.

Tak, w końcu, po ponad miesiącu od daty złożenia mój drugi wniosek o przeniesienie kredytu odnawialnego z Polbanku do mBanku doczekał się finału. Niestety nie był to happy end. I podobnie jak w pierwszym przypadku (link) uzasadnienie jest wg mnie idiotyczne.

Kredyt odnawialny to taki kredyt, w którym spłacony kapitał mamy znowu do dyspozycji. Właściwie nie różni się w tej kwestii od karty kredytowej. Spłacamy ratę, bank pobiera sobie odsetki i to co zostało jest spłatą kapitału i powiększa nam dostępne środki. W przeciwieństwie do karty kredytowej odsetki są naliczane od wykorzystanej w danym miesiącu części limitu, a nie od całości zadłużenia. Poza tym działa to tak samo.

Kredyt bezpieczny Polbanku pasuje do tego opisu jak ulał. Zresztą "kredyt bezpieczny" to jego nazwa marketingowa, wszędzie w systemie bankowym oraz na wyciągach jako typ kredytu widnieje "kredyt odnawialny". Powiem więcej, nawet w opinii bankowej, którą zamówiłem na życzenie analityka mBanku widniało jak byk "kredyt odnawialny". A jednak dla tęgich głów działu analiz to za mało. Kredytu nie mogę przenieść bo wg nich jest to kredyt gotówkowy, a nie odnawialny. To co niby powinienem otrzymać od Polbanku jak nie gotówkę (co prawda na koncie no ale jednak)? Krowy?

Pani z centrum finansowego zajmująca się moim wnioskiem przeczytała mi to uzasadnienie po czym zastrzeliła mnie stwierdzeniem, że jej to w sumie nie dziwi ponieważ jak weszła sobie na stronę Polbanku i poszukała kredytu bezpiecznego to był w menu kredytów gotówkowych. Szczerze mówiąc ręce mi w tym momencie opadły. Jeśli podobnym tokiem rozumowania posłużył się ten analityk to ja się nie dziwię czemu forum mBanku roi się od opowieści o wątpliwej konsekwencji w działaniach mBanku. Ja rozumiem, że część tego wypisuje albo konkurencja albo ludzie nie czytający tego co podpisują, a potem mający pretensje, że bank pobrał za coś prowizję, no ale come on! To bardziej liczy się to co jest w menu na stronie banku niż to co jest w umowie, opinii bankowej czy na wyciągu?

Rozmowa z ową panią zakończyła się cokolwiek zabawnie. Usłyszawszy te rewelacje i jeszcze propozycję złożenia wniosku o konsolidację kredytu gotówkowego (hehe, pewnie wtedy by się okazało, że się nie da bo mam kredyt odnawialny) stwierdziłem, że nie zamierzam już robić z siebie idioty i prosić się o to żeby mBank zechciał zarobić na moich odsetkach. Zapytałem także po jaką cholerę w formularzu wniosku o kredyt odnawialny jest do wyboru Polbank skoro mają oni tylko kredyt bezpieczny, a ten jak widać nie jest wystarczająco odnawialny. Pani szybko rzuciła, że ona nic nie może, jest tylko od kontaktu z klientem, życzyła mi miłego dnia i rozłączyła się zanim zdążyłem odpowiedzieć. Chyba faktycznie zadzwoniłem zanim wypiła poranną kawę :)

Przyznam się, że naprawdę liczyłem na pozytywne załatwienie tej sprawy tym razem. Wniosek dotarł do 80% procesu w ciągu niecałych dwóch dni. Potem było trochę czekania aż dotrą do nich papiery, potem aż Polbank wystawi opinię. Po dostarczeniu opinii do mBanku zapadła cisza na dwa tygodnie. Cały poprzedni tydzień byłem chory na zapalenie krtani więc nie miałem ani siły ani większej możliwości dzwonić po informację o progresie. Niestety okazało się, że fatum z pierwszego podejścia nadal się utrzymuje. Na razie nie mam ochoty na trzecie podejście. Pozostaje pogodzić się z koniecznością dalszego płacenia wysokich odsetek Polbankowi i przygotować plan maksymalnego skrócenia tego nieprzyjemnego obowiązku. Ale o tym w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz