poniedziałek, 19 października 2009

Dlaczego nie rzucam palenia skoro chcę oszczędzać

Może się to wydawać dziwne, wręcz idiotyczne, ale uważam, że rzucanie palenia w celu zaoszczędzenia dodatkowej kwoty miało by w moim przypadku skutek zgoła odwrotny.

Dlaczego tak myślę?

Po pierwsze, dopiero się oswajam z planowaniem, ustalaniem założeń, tworzeniem arkusza w Excelu obliczającego moje dzienne limity. Bawi mnie pisanie notek na bloga o swoich planach, cieszę się tą małą kwotą już przelaną na poczet funduszu awaryjnego. Jestem podniecony tym, że w końcu widzę jakieś realne szanse na uwolnienie się od spłacania kredytów. W tej sytuacji niemożność zapalenia sobie papierosa byłaby przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Wiem, to głupie żeby odmawianie sobie trucizny zabijało przyjemność dbania o swoją przyszłość, ale tak jest. To nie jest logiczne, nie jest racjonalne, ale myślę, że każdy palacz mnie zrozumie.



Po drugie, mój plan oszczędzania, system limitów dziennych, opiera się na zasadzie natychmiastowej nagrody. Nie muszę odmawiać sobie drobnych przyjemności dziś, w imię jakiegoś daleko odsuniętego w czasie celu. Jeśli dziś nie kupię sobie batonika, jutrzejszy limit będzie większy o te kilka groszy. Od razu widać pozytywny efekt. Ale jeśli jednak go kupię też nic strasznego się nie stanie, ponieważ te 2 PLN rozkłada się na wszystkie pozostałe dni miesiąca. Więc jeśli mogę sobie kupić paczkę papierosów bez rozmyślania o tym jak to straszliwie zrujnuje mój budżet to oszczędzanie kojarzy mi się z czymś w sumie bardzo pozytywnym, nie obciążeniem, a raczej łagodną zmianą na lepsze.

A przecież w oszczędzaniu nie powinno chodzić o to, że nagle stajemy się odludkami, abstynentami, weganami siódmego stopnia (nie jedzą nic co rzuca cień). Normalny człowiek jeśli mu powiesz, że rezygnując z kupowanej codziennie w drodze do pracy drożdżówki zaoszczędzi rocznie 528 PLN (licząc 2 PLN za drożdżówkę) powie, że to się nie opłaca. W końcu to TYLKO 2 PLN dziennie! Jeśli te małe słodkości sprawiają, że nie czuje się przytłoczony przymusem odkładania na "czarną godzinę" to prawdopodobnie będzie skłonny zrezygnować z czegoś innego i odkładać te kwoty. Być może większe, być może nie, ale najważniejsze żeby dbanie o zabezpieczenie finansowe przyszłości nie było przykrością, ale przyjemnością.

Oczywiście to tylko moje zdanie. Palenie, słodycze, alkohol - to wszystko prędzej czy później odbije się negatywnie przede wszystkim na zdrowiu. Ale po to właśnie budujemy nasze poduszki finansowe żeby nas było stać na lekarzy, lekarstwa albo przynajmniej wypasioną trumnę :)

1 komentarz:

niktwazny pisze...

Narkomani zawsze racjonalizują swoje nałogi ;)

Prześlij komentarz