piątek, 30 października 2009

Ślepej kurze akcje

Nie, to nie jest wpis o akcjach PGE :)

Otwierając eKonto w mBanku zażyczyłem sobie uruchomienia konta eMakler. Nie znam się zupełnie na giełdzie, ale stwierdziłem że skoro już jestem w mKiosku i podpisuję papierki to co mi szkodzi. Z ciekawości zajrzałem sobie w tę część interfejsu bankowego, poklikałem trochę i postanowiłem sprawdzić jak to jest być akcjonariuszem. To było jeszcze zanim pojawił mi się w głowie tak szalony pomysł jak oszczędzanie, ale i tak jakiś przytomny głosik szepnął mi żeby nie wyrzucać na tę zabawę więcej niż 100 PLN. Widać jakieś "frugalowe" fluidy mi się już plątały po czaszce :)



Na którymś portalu znalazłem sobie aktualne notowania, posortowałem tabelkę rosnąco wg ceny jednostki i wybrałem pewną firmę. Jak już wspominałem, nie znam się na giełdzie więc kierowałem się tym czy w przeszłości akcje były warte więcej niż obecnie i czy ostatnio zaczęły zwyżkować. Myślą przewodnia było to, że spadek to efekt kryzysu, a skoro kryzys już mija, światowe wskaźniki zwyżkują to jest okazja do jakiegoś zysku. Kryteria czysto amatorskie bo niby skąd miały by być inne. Jedna z firm wyglądała zachęcająco: dwa lata temu cena jednostki wynosiła 35 PLN, potem zjechało drastycznie w dół poniżej złotówki, a w ciągu ostatnich paru tygodni zaczęło się wspinać do góry. Aktualna cena za sztukę wynosiła 0,97 PLN, akurat tyle żeby kupić 100 jednostek i zmieścić się w założonym limicie finansowym. Szybko wyklikałem sobie zlecenie w eMaklerze, razem z prowizją wyszło 100 PLN z grosikami. Super, mam akcje i co teraz?

Przez pierwsze parę dni co chwilę odświeżałem notowania, ale firma nie należy do tych ruchliwych więc nie było żadnych emocji. Przynajmniej tych pozytywnych bo akcje bujały się o parę groszy w górę i w dół ale częściej wychodziło mi że jestem na minusie. W końcu się znudziłem notowaniami i tylko przy okazji logowania się na konto bankowe czasem sprawdzałem wyniki mojej inwestycji. Ostatni raz to było kilka dni temu, wtedy cena spadła do prawie 0,90 PLN więc byłem przeświadczony o utopieniu pieniędzy.

Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie gdy dziś rano kliknąłem sobie w inwestycje i się okazało, że cena za sztukę wynosi 1,39 PLN. To oznacza, że jestem do przodu 42 PLN (nie licząc prowizji) i nie musiałem nawet palcem kiwnąć, samo przyszło. Cudowne uczucie.

Teraz pora na wyciągnięcie wniosków i odrobinę samobiczowania. Gdybym miał oszczędności to na ten eksperyment mógłbym przeznaczyć nie 100 PLN a tysiąc lub nawet więcej. To oczywiście jest typowe myślenie hazardzisty, który wygrywając 10 dolarów od razu idzie va banque bo przecież nie może tracić dobrej passy. Ale nie mniej faktem jest, że gdybym rozsądnie gospodarował pieniędzmi to wcześniej mógłbym rozpocząć takie próby z giełdą i być może teraz miałbym już jakieś praktyczne i teoretyczne doświadczenie pozwalające mi na inwestycje poparte analizami a nie na zasadzie "chybił trafił". Nawet straty są okazją do nauki więc wiedziałbym na co uważać, co jest ważne, co świadczy o kondycji firmy i szansie na zysk z danej transakcji. Tak się niestety nie stało, zamiast oszczędzać i dać zarabiać moim pieniądzom na mnie wolałem brać kredyty i zarabiać pieniądze tylko po to by je oddać bankowi. Trudno, stało się, teraz jestem mądrzejszy. Lepiej późno niż wcale, ale jednak szkoda że tak późno.

Jest jeszcze jedna sprawa, w której ewentualne doświadczenie giełdowe było by bardzo pomocne. Mianowicie, co teraz? Akcje wzrosły, jestem na plusie, ale mogą dalej rosnąć więc nie warto sprzedawać. Z drugiej strony mogą znowu spaść i wtedy na pewno nie będzie warto sprzedawać. Tu już nie chodzi o kwotę bo szczerze mówiąc te 42 PLN minus podatek nie są warte konieczności wypełniania deklaracji podatkowej. Chodzi mi generalnie o zasadę, co teraz zrobiłby doświadczony inwestor? Coś mi podpowiada żeby nic nie robić i spokojnie czekać jak się sytuacja rozwinie. Akcyjny blitzkrieg to raczej zadanie dla wymiataczy pokroju Gordona Gekko. Zwykli śmiertelnicy inwestują w małą firmę owocową, a lata później ich syn milioner może siedzieć na przystanku z pudełkiem czekoladek i opowiadać historię swojego życia :)

6 komentarzy:

Marek pisze...

Na moje oko powinieneś sprzedać teraz połowę akcji(zysk 19 zł około z prowizją) a na drugą ustawić zlecenie stop loss na poziomie około 1,2zł(zysk 7 zł z tej transakcji).
Popełniłeś podstawowy błąd nie robią kalkulacji jaką stratę możesz ponieść i również jaki zysk cię interesuje.

grapkulec pisze...

@Marek - szybki jesteś :)
a co do błędu to oczywiście, że nie zrobiłem takiej kalkulacji. w końcu to było tylko tak just for fun, na zasadzie to tylko stówka. teraz, jak wspominałem, nie chce mi się prowokować konieczności samodzielnego rozliczania z fiskusem tych paru złotówek więc raczej nie będę sprzedawał. postaram się za to najbliższe miesiące wykorzystać na złapanie jakiejś teorii giełdowej i być może w przyszłym roku wykonam bardziej świadome ruchy. ale i tak priorytetem teraz jest wyjście z długów więc giełda będzie musiała poczekać na swoją kolej.

Marek pisze...

PIT od osob fizycznych pewnie tez skladasz, wiec zlozenie tego od dochodow kapitalowych cie nie zaboli. A w Twoim rzypadku to bedzie przepisanie tylko rubryk z pita przeslanego przez dom maklerski. Czyli roboty na 5 minut. 20 zlotych za 5 minut to ja chcialbym zarabiac. A szkoda byloby ten zysk przerodzic w strate zwlasza w obliczu trwajacej korekty. A te 70 zlotych ktore przyjda Ci po sprzedazy tych 50 akcji zawsze pomoga w spalcie dlugu. Takie moje zdanie.

grapkulec pisze...

przed chwilą zleciłem sprzedaż całości, wg systemu w poniedziałek dostanę 135 PLN czyli zysk brutto wynosi 35%. akurat będzie jak znalazł na dorzucenie do spłaty karty

Marek pisze...

Gdyby mi tak dobrze szło na giełdzie byłbym naprawdę zadowolony. Ale dobrze że Tobie przynajmniej tak dobrze poszło:)

Marek pisze...

Kasę nie dostaniesz w poniedziałek bo przy sprzedaży akcji obowiązuje zasada podobnie jak przy zakupie czyli rozliczenie trwa D+3, czyli w środę kasę powinieneś dostać.

Prześlij komentarz