Widzę, że blogowicze nie próżnowali dziś (a w sumie od kilku minut już wczoraj) i 1 kwietnia uczcili zamieszczając ciekawe wpisy a to o rentierze co się sprzedał, a to znowu o SLD wchodzącej na giełdę. Przyznam szczerze, że w przypadku rentiera najpierw pomyślałem "cholera, udało się skurczybykowi", ale gdy zobaczyłem słowa "Foolsday" i "Fimothy Terriss" to mnie otrzeźwiło, że przecież jest dzień robienia w jajo niekoniecznie wielkanocne :)
Mnie niestety jakoś zawsze brakowało inwencji twórczej w kwestii prima aprilis więc i tym razem nie popisałem się niczym spektakularnym. Wstałem o 9, wypiłem poranną kawę, zapaliłem papierosa i sprawdziłem co ciekawego ma dla mnie pewna strona z darmową kinematografią. Słoneczko pięknie świeciło za oknem, wiatr powiewał firanką wyssaną przez uchylone okno niczym oszalały kibic flagą i stwierdziłem że coś by trzeba zrobić ze sobą konstruktywnego. Wybrałem się więc do Polbanku po wyciągi sprzed trzech miesięcy, a później do Aliora złożyć wniosek o przyznanie limitu w koncie (melonikowa odmiana kredytu odnawialnego).
Jak zwykle nie obyło się bez niespodzianek. Pani w kasie placówki Polbanku oznajmiła, że czegoś takiego jak kopia wyciągu to nie może mi wydrukować i druknęła mi listę transakcji z rachunku kredytu. Nie chciało mi się już pytać co w takim razie oznacza pozycja w tabeli opłat i prowizji opisana jako "kopia wyciągu starszego niż 3 miesiące" kosztująca 10 PLN za sztukę. Dostałem ten wydruk bezpłatnie więc chociaż tyle dobrego. Co prawda sam mogłem sobie to wydrukować w domu no ale wtedy bym był stratny na eksploatacji prywatnej drukarki :)
Konsultantka - a właściwie zgodnie z tabliczką na jej kubiku "doradca klienta zamożnego" :) - szybko skojarzyła moją osobę z rozmową sprzed kilku dni, a ja ponownie pokazałem jej umowę kredytu, zaświadczenie o zarobkach (notabene Alior ma własny druk więc nie warto wcześniej dręczyć kadrowej o pisanie zwykłego zaświadczenia) no i tę historię rachunku kredytu. Chciałem jej dać także trzy oryginalne wyciągi z ostatnich miesięcy, ale jakoś nie zareagowała na moją wyciągniętą rękę więc włożyłem je do plecaka. No i się zaczęło...
Jako "klient zamożny" siedziałem sobie spokojnie w boksie pani konsultantki, a ona biegała po banku konsultując moją sprawę z kolegami. Umowa kredytowa jaką podpisałem z Polbankiem budzi jak zdążyłem zauważyć sporo kontrowersji. Jest tam co prawda wyraźnie napisane, że jest to kredyt odnawialny, ale nie ma tam ani słowa o numerze rachunku, którego kredyt dotyczy, ani o wysokości przyznanego limitu. Gdy pani konsultant wróciła do biurka stwierdziła, że raczej nic z tego nie wyjdzie właśnie przez brak informacji o limicie jaki mi przyznano w Polbanku. Coś mnie tknęło i wyciągnąłem z plecaka odłożone tam wyciągi. Jak byk widniało na nich "Przyznany limit: 30 000 PLN"...
Znowu przez chwilę siedziałem sam czekając aż pani konsultant porobi ksero wszystkich papierków. Następnie złożyłem dwa podpisy na wniosku o otwarcie konta oraz jeden cyfrowy na ekranie dotykowym (ależ się po tym niewygodnie pisze!). Zostałem jeszcze poproszony o zalogowanie się na konto w mBanku i wydrukowanie wpływów z tytułu wynagrodzenia z ostatnich 6 miesięcy. Na szczęście system mBanku nie sprawia żadnych problemów, a nawet wygodnie oferuje eksport danych do PDFa więc szybko poszło.
Decyzję w sprawie wniosku poznam prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu bo wiadomo jak to jest w okresie świąt - połowa załogi na urlopach. Generalnie nie powinienem się nastawiać zbyt optymistycznie. Jednym powodem jest to, że podobno jest to duży kredyt do przeniesienia. W to mi się jakoś wierzyć nie chce, nawet jeśli brać pod uwagę, że banki teraz ostrożniej dobierają kredytobiorców. W końcu nie zarabiam minimum socjalnego, nie mam rodziny na utrzymaniu (w sensie żony i dzieci), mój zawód też raczej nie należy do ryzykownych. Ponadto historia w BIK czysta, zero opóźnień w spłatach czy przekroczonych limitów kredytowych.
Drugim powodem jest to, że posiadam trzy karty kredytowe z limitami na łączną sumę 12 100 PLN. Poza tymi o których wiecie (mBank i GE) mam jeszcze jedną także w GE. Została mi z dawnych czasów, kupowałem laptopa w Vobisie i chociaż kosztował tylko 2 500 PLN to dostałem kredyt w karcie kredytowej z limitem 5 000 PLN. Karta już dawno została spłacona, ale oczywiście jeszcze się nie zebrałem żeby się przejść do GE i ją zamknąć. Idiotyczne z mojej strony, zdaję sobie z tego sprawę. I chociaż nigdy nie używałem ani nie zamierzam używać tej karty to dla banku stanowi potencjalne ryzyko i obniża mi zdolność kredytową. Dlatego zaraz po świętach, bo dziś to raczej już nie dam rady, wybiorę się do placówki GE i poproszę ich o zamknięcie rachunku tej karty. A przy okazji myślę, że niezależnie od decyzji Aliora warto znowu rozważyć rzucenie maksimum środków na spłacenie tej jeszcze zadłużonej karty GE i pozbycie się także tego balastu.
Zobaczymy co będzie, o wynikach oczywiście poinformuję.
PS. Jakby kogoś zastanawiało w jakiej to cudownej firmie etat pozwala na wstawanie o 9 i podziwianie promyków słońca to spieszę wyjaśnić, że 1 kwietnia to pierwszy dzień mojego długiego urlopu :)
The Joy of Taking Care of My Life
4 dni temu
6 komentarzy:
Też kiedyś obsługiwał mnie Doradca Klienta Zamożnego w Aliorze. Gorszego Doradcy w życiu nie widziałem :)
Ciekaw jestem, czy dostaniesz ten kredyt...
Ja tam do Aliora nie mam pretensji. Problem jest że masz z góry przydzielonego opiekuna i ta Pani która zakładała Ci konto będzie teraz Twoim opiekunem i to z nią powinieneś się kontaktować.
Co do karty GE to jak masz taki problem iść do banku skorzystaj z takiej możliwości wypowiedzenia:
51.1. Umowa moze zostac wypowiedziana w formie pisemnej w kazdym czasie, przez którakolwiek ze stron z tym, ze:
1) Posiadacz karty moze wypowiedziec Umowe, przesyłajac do Banku pisemne wypowiedzenie, niszczac Karte oraz spłacajac wykorzystany
Limit kredytu wraz z naleznymi odsetkami, opłatami i prowizjami.
Bank BPH S.A., ul. Marynarki Polskiej 177, 80-
900 Gdansk.
Dla mnie obsługa w Alior Banku jest strasznie sztywna, za to na infolinii, jest miła obsługa która posiada bogatą wiedzę.
Likwidowałeś może kartę w Aliorze?
@INEED$
karty nie likwidowałem bo jej nie dostałem. mam tylko gołego RORa na potrzeby wniosku o kredyt. jak się nie uda to konto zlikwiduję, a jeśli się uda to się będę zastanawiał co tam sobie jeszcze wziąć. ale karta i tak mi niepotrzebna bo w końcu mam darmowego dbNETa
@Marek
myślę, że większy mam problem z samodzielnym napisaniem wniosku niż z podejściem do placówki banku :) ale w końcu trzeba się będzie zebrać i załatwić tę sprawę tak czy inaczej.
@ynwestor
moja konsultantka taka zła się nie wydaje, mogłem jej bez problemu wyjaśnić o co mi chodzi i nie wciskała mi żadnej papki marketingowej i na pytania odpowiadała wprost bez uników.
BTW: parę minut temu zadzwoniła z przeprosinami, że decyzji jeszcze nie ma, ale ponoć jedyny dyrektor zdolny podjąć decyzję w mojej sprawie jest akurat na urlopie i będzie dopiero w poniedziałek. no niby mi się nie spieszy, ale co to za bank, że tylko jeden garniturek jest władny podejmować decyzje kredytowe? no chyba, że jestem tak szczególnym przypadkiem, że poniżej pewnego levela kolesie nie mają wystarczającej mocy :)
No i dostałeś ten kredyt?
Od kwietnia chyba był czas żeby nas poinformować.
Totalny brak szacunku dla czytelników!
@Avangarda
hmm, dwa posty dalej napisałem, że Alior nie chciał mojego kredytu, a pierwszy wpis w maju jest o tym, że skonsolidowałem się w Allianzu. teraz mamy grudzień, sporo czasu było na zauważenie tych zmian
Prześlij komentarz