poniedziałek, 22 lutego 2010

Jednak będę spłacał Polbank

W ostatnim poście zastanawiałem się w jakiej kolejności spłacać swoje zadłużenia: kartę kredytową GE i kredyt odnawialny Polbanku. Dziękuję wszystkim za odwiedziny i liczne komentarze. Tak jak obiecałem, spędziłem jeszcze trochę czasu myśląc nad tą sprawą i zdecydowałem: najpierw zaatakuję kredyt Polbanku.

Przyznam się szczerze, że cały czas kusi mnie spłacenie karty GE. I nie chodzi o to, że coś zaoszczędzę pozbywając się najpierw tego zadłużenia. Oprocentowanie jest znikome, kredyt już jest rozłożony na raty więc nie płacę żadnych dodatkowych odsetek za przekroczenie grace periodu. Zastanawiałem się co mnie ciągnie w stronę rzucenia kasy na ten dług i wychodzi mi na to, że psychologicznie nie różni się to od impulsywnych, nieprzemyślanych zakupów.

Skąd mi to przyszło do głowy?


Szybka gratyfikacja, oto wyjaśnienie zagadki. Dokładnie ten sam mechanizm, który powoduje, że zamiast odłożyć pieniądze na większy zakup wolimy kupić go od razu na raty (niekoniecznie 0%). Spłacenie karty GE przy użyciu pieniędzy uwolnionych po spłacie karty mBanku zajęło by tylko 5 miesięcy. Całkiem możliwe, że przykładając do każdej raty jeszcze dodatkowo parę złotych pozbyłbym się tego kredytu jeszcze szybciej. Być może już na swoje 32 urodziny podarowałbym sobie drugi zielony paseczek. I cieszyłbym się, że mi tak dobrze idzie, że tak efektywnie zarządzam swoimi pieniędzmi, że tak szybko spłacam zadłużenia.

Problem polega na tym, że tak naprawdę te 3090 PLN na tej karcie to jest pikuś. To nie ten kredyt drenuje mi kieszeń, to nie na nim tracę z każdym miesiącem na odsetkach. Co miesiąc Polbank pobiera odsetki 3 razy większe niż rata jaką płacę GE. I niestety to jest niezaprzeczalny fakt. Można sobie dopisywać do tego teorie o gratyfikacji psychicznej, o dobrym samopoczuciu i tak dalej. Ale w gruncie rzeczy to jest oszukiwanie samego siebie.

Walcząc z kredytami trzeba niestety zachowywać się tak jak bank: bezdusznie i czysto matematycznie. Nikt mi nie da kredytu jeśli kalkulacja nie wypadnie odpowiednio opłacalnie. Nawet jakbym im krwawił na marmury i potrzebował kasy na operację. Dlaczego więc ja mam wykazywać się dobrocią serca w stosunku do banku? Miła obsługa klienta nie oznacza, że mnie lubią. Uśmiechają się bo jestem dla nich, o ironio, źródłem pasywnego dochodu.

Zmodyfikowałem sobie już listę automatycznych przelewów. Do GE będzie szło jak dotychczas 150 PLN, natomiast do Polbanku 1000 PLN. Ten tysiąc pozwoli mi spłacać kapitał kredytu kwotami około 550 PLN. Na symulatorze snowball-a (dzięki Richmond :) wygląda to dosyć obiecująco ponieważ co drugi miesiąc będę przeskakiwał z kredytem o kolejny tysiąc PLN w kierunku zera. Nie zrozumcie mnie źle: nie potrzebowałem symulatora, żeby sobie to obliczyć :) Po prostu miło widzieć jak dość szybko początkowe cyferki salda skaczą w dół.

Dodatkowo na konto funduszu awaryjnego 50 PLN. Stwierdziłem, że pomimo konieczności zbijania kredytu, muszę dorzucać małe cegiełki do tego rachunku. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy i lepiej żebym nie musiał tych 50 PLN dobierać z kredytu.

Poza tym czeka mnie w czerwcu wykupienie ubezpieczenia samochodu. Na ten cel przeznaczam kolejne 100 PLN z czterech kolejnych wypłat. Pasek jest wyskalowany na 1000 PLN, ale zakładając, że ubezpieczę się w mBanku powinno mnie to kosztować sporo mniej. Zresztą cokolwiek odłożone teraz zmniejszy ubytek z czerwcowego budżetu. W końcu termin wykupu polisy to nie jest jakaś niespodzianka i warto się do tego przygotować. Trochę szkoda, że nie zacząłem wcześniej, ale nie jest źle.

Tak mniej więcej obecnie wygląda mój plan finansowy. Czy zawsze uda mi się utrzymać tak wysokie raty dla Polbanku? Wątpię. Co nie znaczy, że nie warto się o to starać. W końcu każda nadpłata raty minimalnej przybliża mnie do wyzerowania kredytu i budowania oszczędności i zabezpieczenia przyszłości. A przecież o to chodzi w zarządzaniu finansami osobistymi.

7 komentarzy:

andrzej pisze...

Gratuluję wyboru. Jak dla mnie to był on oczywisty:)

Richmond pisze...

Gratuluje wyboru. Sporo zaoszczedzisz na odsetkach i szybciej pozbedziesz sie kredytu.

straszny pisze...

Według mnie dobry ruch, co więcej nie tracisz z oczu innych rzeczy związanych z przyszłymi wydatkami i o to chodzi w zarządzaniu finansami, powodzenia w dążeniu do celu.

Adam W. pisze...

Gratuluję decyzji. Zamiast głupiego zielonego paseczka zyskasz wielkie oszczędności i prześpieszysz cały proces :)

Marek pisze...

Jak dla mnie to też najlepsza decyzja jaką mogłeś podjąć.
Psychologia, psychologią ale na końcu jest kasa, a ona liczy się tylko z zimną i chłodną matematyką.

Przyszedł mi do głowy pewien pomysł że możesz wysłać pismo do kierownika placówki w której brałeś kredyt o zmniejszenie oprocentowanie kredytu o 1-2% w skali roku dla jakże wyjątkowego klienta tej instytucji:)

grapkulec pisze...

jak widać wiek nie ma nic wspólnego z rozsądkiem jeśli chodzi o finanse. wydawało by się, że z trzema krzyżykami na karku nie powinienem mieć wątpliwości co jest najlepsze dla mojego portfela a jednak zajęło mi dobrych parę dni zanim dokonałem dość oczywistego wyboru. mam nadzieję, że każdy następny będzie przychodził mi coraz łatwiej, a dylematów w tej materii nie będzie przybywało.

dzięki za głosy poparcia :)

@Marek
heh, szczerze mówiąc wolę ograniczać do minimum korespondencję z Polbankiem, jeszcze by pomyśleli, że ich lubię. chociaż z drugiej strony co miesiąc daję im 450 PLN w prezencie więc pewnie już tak myślą :)

Robert pisze...

Witam. Ja też bym tak postąpił na twoim miejscu. Komfort psychiczny, który bu powstał po spłaceniu karty kredytowej można sobie przerobić w głowie na komfort związany ze świadomością oszczędzenia sporych kwot na odsetkach od kredytu.

PS: Ja też myślę, że w Polbanku to oni Cię pewnie bardzo lubią:)

Prześlij komentarz