wtorek, 31 sierpnia 2010

Sierpień 2010 - podsumowanie

No cóż, było wesoło. W podsumowaniu lipca wspominałem, że nadchodzą cięższe dni dla mojego portfela i można powiedzieć, że sobie wykrakałem. Jakoś udało się jednak dotrwać do końca miesiąca więc czas na podliczenie strat.

Na karcie kredytowej zszedłem na poziom 726 PLN zadłużenia. Niestety znowu okazało się, że potrzebujemy kolejnej szafy gdyż nie mamy gdzie trzymać ubrań. Pomijam fakt, że ja w nowym nabytku nie mam ani jednej skarpetki :) Na szczęście Ikea nie zawiodła i tym razem i udało się kupić odpowiedni mebel za nieco ponad 300 PLN. Płaciłem ja gdyż moja lepsza połowa wzięła inne sierpniowe wydatki na siebie więc i minus jest mój. Reszta zadłużenia poszła na paliwo, medyczne sprawy, żarcie dla moich futrzaków i kilka innych rzeczy. Okazji na pewno nie brakowało, dobrze że udało się te koszty jednak utrzymać poniżej tysiaka.

Kredyt odnawialny został nadgryziony kwotą 120 PLN. Musiałem za coś zapłacić przelewem za pomocą serwisu przelewy24, a nie chciałem już zabierać sobie kasy "na życie" z konta dbNET. Pewnie będzie mnie to kosztowało kilka złotych odsetek, trudno.

Sumarycznie jestem więc na minusie na 846 PLN co w sumie daje niemal 3 razy tyle co miałem w sierpniu na codzienne małe wydatki. Ostatnio taką obsuwę miałem w maju kiedy to poszło niemal 1300 PLN z moich oszczędności. Wtedy sobie jakoś poradziłem to i teraz jakoś to będzie, ale po raz kolejny okazuje się, że cała ta zabawa to generalnie balansowanie na linie. Wystarczy lekki wiaterek i lecę w dół.

Żeby jednak nie było już tak całkiem pogrzebowo to wspomnę, że "fkin five a day" znalazło się na poziomie 675 PLN. Na razie nie planuję użyć tych pieniędzy do spłaty zadłużeń sierpniowych, te zostaną pokryte z normalnych środków, a po oszczędności sięgnę jeśli się pojawi prawdziwa potrzeba, a nie chwilowy zanik mocy finansowych. Tak naprawdę to mam nadzieję, że za dwa miesiące będę miał na tym rachunku 900 PLN, dorzucę to na fundusz na OC/AC i zacznę zbierać od zera na coś innego. Zobaczymy na ile uda się zrealizować ten plan.

Nie mam zielonego pojęcia co mnie czeka we wrześniu, ale mam nadzieję, że nie będzie powtórki z tego miesiąca. Nie przewiduję żadnych ruchów finansowych, prawo Murphy'ego nakazuje jednak spodziewać się najgorszego. Trzeba więc będzie trzymać rękę na pulsie i porządnie oddzielać prawdziwe potrzeby od chwilowych zachcianek. No i nadal dorzucać do skarbonki co się da.

7 komentarzy:

Marek pisze...

Najważniejszy że kolejny miesiąc za Tobą, a Ty nadal trwasz w postanowieniu wyjścia z długów. Projekt 5-tak dziennie to dobry pomysł i podoba mi się.

Nie myślałeś o wprowadzeniu reklam na bloga, by choć trochę dorobić z niego aby szybciej wyjść z długów?

Richmond pisze...

Moze trzeba bylo zrobic przeglad ciuchow i wyprzedaz zamiast kupowac nowa szafe?

grapkulec pisze...

@Marek

reklamy raczej tu nie wrócą, jeśli już to będę je miał w ramach jakiegoś innego projektu.

@Richmond

powiem tak: czasem święty spokój jest wart więcej niż te parę stówek, a jak pani jest zadowolona to i panu źle nie jest :)

Richmond pisze...

Znaczy druga polowa jeszcze nie zreformowana ;) Ale jak zadowolona to dobrze :-)

wrozbita pisze...

"Nie mam zielonego pojęcia co mnie czeka we wrześniu"
widzę wydatki związane z samochodem przełom września i października

Krzysztof pisze...

Ważne, że nie tracisz głównego celu z pola widzenia, nawet mimo jakichś tymczasowych obsunięć. Pogratulować :)

A czy takie miesiące skończone na minusie balansujesz jakoś większymi wyrzeczeniami/oszczędnościami w kolejnych miesiącach, czy raczej nie da już rady?

grapkulec pisze...

@Ksob

jakoś zamortyzować to trzeba bo ilość kasy jest niestety stała więc jak w socjalu żeby dać jednym trzeba zabrać innym. w tym przypadku dam bankowi a zabiorę sobie, z góry zakładając, że jakby co znowu wspomogę się kartą jednak już w mniejszym stopniu. zawsze to lepsze niż nie spłacić całości i udawać, że jest ok podczas gdy potem trzeba bankowi podarować jeszcze odsetki.

Prześlij komentarz