piątek, 13 sierpnia 2010

A co tam panie w kredytach słychać?

Po ostatnich depresyjnych wpisach postanowiłem skrobnąć coś nieco bardziej pozytywnego, bo inaczej to by mi już kompletne emo groziło. Dziś będzie o tym jak cudownie mi idzie spłacanie kredytów.

Jeśli mieliście okazję rzucić okiem na paski w Moich Finansach to generalnie widać tam jakiś comiesięczny przyrost zielonego koloru. Przynajmniej jeśli chodzi o kredyty bo z oszczędzaniem to bywa różnie.

Zacznijmy od kredytu w Allianz, który wziąłem na warunkach promocyjnych (szczegóły tu, a tu wrażenia po podpisaniu umowy) w celu spłacenia paskudy zwanej w Polbanku Kredytem Bezpiecznym. Na dzień dzisiejszy, po spłaceniu trzech rat zadłużenie w Allianz zeszło poniżej poziomu zadłużenia jaki miałem w Polbanku w momencie konsolidowania i wynosi 27858 PLN. Bardzo mnie to cieszy bo w końcu nadrobiłem straty związane z konsolidacją i teraz niejako będę kontynuował podróż w kierunku zera. Niestety obecnie nie stać mnie na nadpłacanie rat więc tutaj progres będzie zgodny z harmonogramem spłat i wolność odzyskam dopiero za 3 lata. No chyba, że wcześniej polepszy się ogólnie moja kondycja finansowa, ale nie ma co na razie gdybać w tej tematyce.

Moim drugim długiem jest karta kredytowa GE Money. Tutaj nadpłacam raty po około 30 PLN więc odsetki nie zjadają raty podstawowej. Obecny stan zadłużenia to 2303 PLN. Zajrzałem do pierwszych wpisów na blogu i w październiku 2009 karta miała saldo 3622 PLN. Wychodzi na to, że przez 10 miesięcy spłaciłem 1319 PLN co daje średnio 10 PLN dodatkowej spłaty na miesiąc (rata nominalna wynosi około 121 PLN). Całkiem spoko chociaż oczywiście najlepiej było by spłacić to w kilku ratach solidnymi paczkami po kilkaset PLN i mieć spokój święty. Dobrze chociaż, że tu oprocentowanie jest małe i wynosi 7,74%.

Tak więc jak widać jakoś mi to idzie i sukcesywnie przybywa zielonego koloru na wykresach. Idzie to bardzo mozolnie, ale tak to już jest z kredytami: szybka kasa i łańcuch na długie miesiące lub lata. Niemniej jednak widać pozytywne efekty wzięcia się za kontrolowanie tego co, komu i za ile muszę oddawać i szukania alternatyw. Przecież gdybym nadal babrał się z kredytami w Polbanku to całkiem możliwe, że dług dożyłby mojej emerytury. A teraz przynajmniej widać światełko na końcu tunelu. Miejmy nadzieję, że to nie pociąg...

5 komentarzy:

Richmond pisze...

Wazne, ze jest postep.

Podatnik pisze...

Taka sytuacja jest konsekwencją decyzji nas samych podjętych przy każdych wyborach parlamentarnych. Za każdym razem wybieramy ustrój złodziejski który powoduje, że każdy z nas i państwo w całości ma coraz większe długi. To może
się zmienić jeżeli poprzesz Komitet Wyborczy Polska bez długów którego celem jest zlikwidowane te zjawiska. Zgłoszenia chętnych: adamusik8@wp.pl

Marek pisze...

Jak masz czas i ochotę to policz sobie ile oddawałeś do banku rok temu w postaci odsetek a ile teraz. To powinno także podbudować ci morale:)

A co do oszczędności to na Twoim etapie najważniejsze że są i pozwalają zachować płynność finansową w razie nieprzewidzianych sytuacji.

Anonimowy pisze...

hej,
od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga. Podoba mi się on poza przekleństwem w tytule i systemie odkładania 5zł dziennie. TO tytułem wstępu, a teraz do rzeczy.

Mam w pewnym sensie podobną sytuację do Twojej. Na moich kontach łączny minus jest pięciocyfrowy. Po przeczytaniu u Ciebie, zastanawiałem się sam nad stworzeniem funduszu rezerwowego i uruchomieniu programu 1zł/dzień. Ale jedno mnie zastanawia i chciałbym to przedyskutować: otóż czy opłaca się odkładać kasę w jakimś funduszu rezerwowym skoro na innym koncie banki rąbią nam co miesiąc słone odsetki za minus?

Rozważmy Twoje podwórko:
fundusz awaryjny: +300zł
na oc\ac: +100zł
five a day: +600zł
RAZEM: +1000zł

karta kredytowa GE Money Bank: -2303zł

Pytanie: czy nie lepiej ten 1000zł, który masz na plusie, przeznaczyć na spłatę karty kredytowej? Miesięczne odsetki będą mniejsze o kilkanaście-kilkadziesiąt złotych, a tak to ten 1000zł leży bezproduktywnie. Nawet gdy trzymasz go na lokatach to i tak zysk jest mniejszy niż gdybyś przyspieszył nim spłatę kredytówki i zapłacił mniejsze odsetki.

Rozumiem, że możesz powiedzieć: skąd potem wezmę np. na OC? Odpowiadam: jeżeli będziesz musiał zapłacić OC, to sięgniesz z powrotem po ten 1000zł. Ważne jest to, że przez pewien okres będziesz płacił mniejsze odsetki i w sumie na tym zarobisz (bo mniej oddasz bankowi).

Co o tym sądzisz (sądzicie)?

grapkulec pisze...

@Anonimowy

moja odpowiedź w dzisiejszym wpisie: http://fkincredits.blogspot.com/2010/08/odkadac-czy-nadpacac.html

Prześlij komentarz