sobota, 19 grudnia 2009

Pierwsza pożyczka z funduszu awaryjnego

Pojechałem dziś zmienić opony na zimowe. Wiem, że powinienem to zrobić zanim przyszedł mróz i napadało śniegu, ale jeszcze w tamten weekend pogoda była powiedzmy, że w trendzie bocznym i stwierdziłem, że zmienię opony jak się wyklaruje jakiś konkretny kierunek. No to się wyklarowało na -13 stopni i zauważalną warstwę śnieżynek. Cudownie...

Wymiana opon była w budżecie więc jej koszt to żadne zaskoczenie. Niestety okazało się, że dzięki krakowskim dziurawym ulicom obie prawe felgi są kształtu nie do końca kolistego. Jak to określił pan w warsztacie: "uuuu, kwadrat!". Udało się je jednak wyważyć na tyle, że będę mógł jechać na zakupy i gdzieś po mieście, ale na poniedziałek jestem umówiony na prostowanie felg. Ta przyjemność będzie mnie kosztowała 160 PLN. Może i gdzieś indziej było by taniej, ale do tego warsztatu mam zaufanie.

Zanim zacząłem oszczędzać, pieniądze rozchodziły się w pierwszym tygodniu miesiąca. Oczywiście nie wiadomo na co bo nic konkretnego w domu nigdy nie przybywało, po prostu gdzieś sobie wyciekały. Taką nieprzewidzianą "awarię" musiałbym pokryć z karty kredytowej albo z tego co spłaciłem na kredycie odnawialnym. Generalnie dołek by się pogłębił, a psyche siadła. Tym razem jednak nie zestresowałem się słysząc o konieczności wydania pieniędzy na coś nieprzewidzianego, w końcu od tego jest właśnie fundusz awaryjny! Grudniowy budżet kompletnie nie ucierpi przez prostowanie felg ponieważ to nie z niego zostanie wzięta potrzebna kwota. Karta pozostanie nietknięta, kredyt nie powiększony, a komfort psychiczny i motywacja do oszczędzania wzrasta.

W końcu udało mi się być przygotowanym!

9 komentarzy:

bart_smithson pisze...

Gratuluję! U mnie wielkie zmiany zaczną się od stycznia, po przygotowaniach trwających dobre 6 miesięcy. W końcu udało mi się zasadzić "zalążek" funduszu awaryjnego (30% wypłaty). Z końcem stycznia ostatnią spłatą wyzeruję kartę kredytową i złożę "propozycję" memu Bankowi - albo Visa Platinum z cashbackiem (który powinien pokryć koszty utrzymania karty) i paroma przywilejami albo zamykamy moją starą kartę bez przywilejów i cashbacku. Fajne uczucie mieć zawsze "coś w zapasie" :)

Marek pisze...

Nie wiem czemu ludzie mają awersję do zmieniania opon zimowych za wczasu Sam pochodzę z Krynicy i ogólnie opony zmienia się na początku listopada. Pamiętam jak na studiach pojechałem na wszystkich świętych do domu na oponach letnich to jak wracałem do Poznania modliłem się bym tylko wrócił, Od tej pory opony zmieniałem pod koniec października. W Finlandii nie ma z tym problemu bo tutaj jest prawny obowiązek jazdy na zimówkach od listopada do końca marca.

Ksob pisze...

Ten komfort psychiczny z posiadania funduszu awaryjnego gdy właśnie jakaś awaria się zdarzy jest nieoceniony. Moim zdaniem jest więcej wart niż te wszystkie złotówki odłożone na koncie.

niktwazny pisze...

Zastanawiałeś się nad sprzedażą samochodu ?
1.Generuje koszty OC,AC,benzyna,inne wydatki
2.Traci na wartości
3.Kosztuje cię dodatkowo sporo kasy. Dokładnie aktualna wartość * oprocentowanie najdroższego z Twoich kredytów.

grapkulec pisze...

@bart_smithson
dzięki i życzę powodzenia :)

@Marek
w tamtym roku zmieniłem opony od razu jak przyszła na to umowna pora, w tym trochę to odwlekałem dlatego, że mało jeżdżę a i pogoda była taka niezdecydowana. ale faktem jest, że powinienem to zrobić wcześniej bo pływanie po śniegu na letnich mogło się skończyć dość nieprzyjemnie. swoją drogą w Austrii też jest przepis, że 1 listopada trzeba mieć zimówki i w sumie uważam to za dobry przepis, ludzie by mieli motywację do prewencyjnego zmieniania opon bo inaczej grozi mandat kilkuset euro. no ale skoro u nas policja nie ma na benzynę to co tu mówić o racjonalnych przepisach i egzekwowaniu ich.

@Ksob
zgadzam się, komfort jest bezcenny

@niktwazny
nawet mi to przez myśl nie przechodzi. auto jest w doskonałym stanie, nic przy nim nie musiałem robić, ma przebieg 86 tys więc właściwie żaden, odpala bez problemu bez względu na pogodę. poza tym nie wyobrażam sobie powrotu do tych czasów kiedy musiałem spod marketu wracać z siatami autobusem albo nie daj boże zamawiać taksówkę. albo podczas urządzania mieszkania zamawiać transport (lub taksówkę) żeby przewieźć cokolwiek większego niż poduszka. koszty użytkowania są w sumie bardzo małe, a dodatkowo to teraz dopiero się zdarzyło że muszę dołożyć do niego te nadprogramowe 160 PLN. więcej bym stracił i materialnie i komfortowo pozbywając się auta.

Marek pisze...

Grapkulec zmien auto na rower:) Eksploatacja tansza a przewozisz na nim rzeczy wieksze niz poduszka. Tutaj w Finalndii przewozaa prawie wszystko na rowerach co sie zmiesci i da sie jechac:)

niktwazny pisze...

"koszty użytkowania są w sumie bardzo małe" a ile wynoszą miesięcznie (paliwo,ubezpieczenia) itd ?

grapkulec pisze...

@Marek
rower odpada bo jazda na nim to prawie sport, a ja jestem asportowy do szpiku kości :)

@niktwazny
rozumiem, że chcesz żebym przyznał, że auto pożera moje pieniądze :) paliwo to ok 100 - 150 PLN miesięcznie, Ac/OC/NNW 1400 rocznie, ale to PZU, jak mi sie skończy to się przesiądę na któreś w mBanku bo są o 500 - 600 PLN niższe. rezygnacja z auta jest poza wszelką dyskusją więc nawet nie ma sensu mnie przekonywać :)

Alan pisze...

Właśnie wczytuje się w twojego bloga od pierwszych wpisów, i widzę, że jestem na tym etapie, który już pokonałeś. Mam nadzieję, że będę tak ambitny i odpowiednio zmotywowany jak ty.

Prześlij komentarz