Lipiec 2010 - podsumowanie

Spokój, cisza, wręcz nuda. Tak można by opisać moje lipcowe finanse. Co prawda nie uchroniłem się przed użyciem tu i ówdzie karty kredytowej, ale wszystko w granicach rozsądku. Dziś wypłata więc wszystko zostanie spłacone bez problemu i bez ryzyka wpadnięcia w długoterminowy deficyt. Niemniej jednak zawsze jest to zabawa w łatanie dziur, a nie po prostu swobodne gospodarowanie pieniędzmi.

W momencie pisania tej notki mam 52 PLN na rachunku dbNET i 40 PLN z groszami w portfelu. Wystarczy na wieczorną zgrzewkę aby uczcić zakończenie miesiąca powyżej zera. A może nawet otworzę wino ze swoją dziewczyną :)

"fkin five" uzbierało już około 450 PLN, update paska zrobię po południu jak dojdzie dzisiejszy przelew z dbNET. Aż się dziwię jakie to proste, wystarczyło ustawić codzienne zlecenie i w sumie zapomnieć o sprawie. Niby ten piątak dziennie to nic, ale fajnie co jakiś czas wejść na rachunek Eurobanku i widzieć jak się to składa na coraz większą sumę.

Sierpień może być ciężki. Szykuje się kilka okazji do wydania kasy chociaż być może niektórych uda się uniknąć bo wynikają raczej z gry pozorów towarzyskich niż z konieczności. Całkiem też możliwe, że będę musiał coś przeznaczyć na auto bo o ile się nie psuje ani nie sprawia żadnych kłopotów to jednak raz na rok wypadało by mu kupić nowe wycieraczki i zrobić jakiś choćby pobieżny przegląd flaków. Mam zaprzyjaźnionego mechanika więc kosztów się nie obawiam szczególnie wysokich, ale stówka lub dwie mogą nie wystarczyć, zależy co wyniknie z zaglądania mondkowi w zęby.

Reasumując nie jest źle, ale zawsze mogło by być lepiej. W totka nie gram poza szczególnymi przypadkami większych kumulacji więc nadziei na miliony od losu mieć nie mogę, trzeba rzeźbić samemu.

PS. Tak na marginesie to właśnie zauważyłem, że licznik feedburnera pokazuje 160 subskrybentów mojego RSSa. Wow, niedługo zacznę mieć tremę przed pisaniem do takich tłumów :)