piątek, 9 lipca 2010

Zaświadczenie o zamknięciu kredytu odnawialnego w Polbanku

Zgodnie z umową kredytu (a może regulaminem promocji? nie pamiętam dokładnie) w Allianz tytułowy papierek miałem im dostarczyć w ciągu 30 dni od daty podpisania owej umowy. W przypadku niedostosowania się do tego punktu bank ma prawo podnieść oprocentowanie kredytu do standardowego poziomu co już nie byłoby takie fajne. Jak być może pamiętacie z archiwalnych wpisów pani w Allianz powiedziała, że jak się spóźnię kilka dni to nic się nie stanie. No to się spóźniłem miesiąc.

Wniosek o zamknięcie kredytu odnawialnego złożyłem w Polbanku 7 czerwca. To już było po terminie tych 30 dni od podpisania umowy w Allianz. Jako, że Allianz chciał zaświadczenia, a nie tylko kopii wniosku to trzeba było poczekać aż magicy w Polbanku pozamykają rachunek i będą gotowi wydać owo zaświadczenie. Mój zaprzyjaźniony już podczas licznych wizyt konsultant powiedział, że powinni się wyrobić z tym w ciągu maksymalnie dwóch tygodni. Oszczędźmy sobie złośliwości pod ich adresem i poprzestańmy na informacji, że dopiero wczoraj pan Krzysztof mógł mi wydać ów świstek papieru chociaż wg systemu centrala zamknęła rachunek już 16 czerwca. Oczywiście nie ma nic za darmo więc musiałem wpłacić 29 PLN na tacę w ramach wdzięczności za wydanie zaświadczenia.

Od razu podszedłem do Allianz (moja droga z pracy do domu jest usłana placówkami moich banków) żeby mieć już z głowy tę sprawę. Muszę przyznać, że obawiałem się lekko reakcji konsultantki na moje bezczelne lekceważenie regulaminu i byłem gotowy kłamać w żywe oczy o pobycie w szpitalu, delegacji na Madagaskarze lub porwaniu przez UFO, które to nie pozwoliły mi załatwić formalności w terminie. Wszystko byle mi nie podnieśli oprocentowania.

Jakież było moje zdziwienie gdy owa pani na mój widok wyszła zza biurka, powitała mnie szerokim uśmiechem, uspokoiła, że nic się nie stało i... zaczęła mnie kusić ich nowymi promocjami :) Na szczęście okazało się, że pomimo szoku jestem w stanie odmówić, a tak w ogóle IPoda mógłbym dostać gdybym założył konto przed startem promocji (7 lipca) a teraz to już niestety nie. Zastanawia mnie też fakt, że pani bez problemu pamiętała moje imię więc albo przez te dwa miesiące nie miała zbyt wielu klientów albo wywarłem na niej tak kolosalne wrażenie, że do tej pory miała traumę.

Tak więc sprawa kredytu odnawialnego w Polbanku jest definitywnie zamknięta. Niestety do zakończenia kredytów jako takich pozostało jeszcze trochę czasu. Ale z drugiej strony gdybym tak wygrał w lotka i wszystko spłacił to co byście biedactwa czytali? :)

4 komentarze:

Arik pisze...

Uśmiechnij się i podziękuj niebiosom, że pracownik banku cię pamięta. Ja pamiętam wszystkich pracowników banków, z którymi miałam do czynienia, ale to raczej powodem do radości dla tych osób nie jest... ;-)) nieco poważniej, rzecz przydatna dla klienta, a dla Pani sprzedawczyni, aka doradcy, ukłony.

Jakbyś wygrał w totka, też byłoby o czym czytać. Wszelkie polskie i nie tylko środowiska mafijne zaczęłyby obsesyjnie śledzić twoje teksty, by doszukać się śladów twojej tożsamości i partycypować w tym szczęśliwym zdarzeniu... ;)

grapkulec pisze...

heh, w przypadku wygranej w lotka musiałbym zabić wszystkich znajomych czytających tego bloga bo mogliby stanowić źródło przecieku moich danych osobowych. i to naprawdę zabić bo to takie pazerne bestie, że przekupstwo by się zupełnie nie opłacało :)

ciekawe też jak bardzo by mi traffic skoczył po zmianie profilu bloga na "je**ne miliony" :)

Arik pisze...

Jesteś pewien, że znajomi to jedyne tak pazerne bestie? Pomyśl o rodzinie! Wtedy miałbyś jeszcze większy traffic już bez względu na nazwę bloga, bo nie ma to jak polskie kłótnie w rodzince o pieniądze. Czytelnicy oczekiwaliby przy tym soczystych opisów przelanej krwi, wybitych zębów i skręconych karków... Frekwencja jak na Zaćmieniu gwarantowana. Tylko grupa docelowa nie ta.
Hm, teraz to pozostaje grać? :P

grapkulec pisze...

przy odpowiedniej dawce milionów byłbym gotów zostać ostatnim i jedynym z dumnego rodu grapkulców :)

Prześlij komentarz