środa, 27 października 2010

Nie wchodzę w GPW

Jakoś nie czuję tego IPO. Medialnie jest chyba głośniej niż przy PZU czy Tauronie, ale prasa jakoś częściej wspomina o tym, że inwestorów napędza powodzenie ubezpieczyciela, natomiast wpadkę z elektrykiem rzadziej przywołują ku przestrodze. A może po prostu tak mi się wydaje?

Skojarzenia z Tauronem nasuwają się raczej same. Znowu mamy zbliżające się wybory, znowu jest napędzanie ludzi na stadne zapisywanie się, znowu ulica się gorączkuje. Wczoraj nawet w autobusie słyszałem jak jeden pan do drugiego narzekał, że on się zapisał pierwszego dnia i powinien dostać cały pakiet, a nie żeby mu redukowali bo wszyscy się rzucą na ostatnią chwilę.

I w sumie wczoraj po raz pierwszy zobaczyłem facjatę naszego nadwornego prywaciarza, ministra Grada. Jakoś wcześniej nigdy mi się nie rzucił w oczy, a że nie posiadam telewizji to żadnym en face w wiadomościach także mnie nie uraczono. No i pan minister dla mnie generalnie wygląda tak, że jakby stał za ladą w masarni to bym się obawiał znalezienia czyjegoś palca w kaszance. I to raczej nie przypadkowo (tudzież wypadkowo) tam ulokowanego.

Sama GPW jako firma wydaje się raczej zwyczajna i w sumie nie widzę powodów żeby się jej czepiać specjalnie. Zresztą ja się tam nie znam, wiem tyle co chłopek roztropek przy płocie o astrofizyce: świeci słońce znaczy jest dzień, a jak nie świeci znaczy jest noc. To co jest ciekawe w tej spółce to fakt, że w sumie póki będzie u nas jakikolwiek handel inwestycyjny w sensie akcji, certyfikatów, kontraktów i co tam jeszcze nie wymyślą, to zyski będą. Bo co to za różnica dla GPW czy na rynku panicznie wyprzedają się leszcze czy grubasy nakręcają kolejne bańki? Prowizja jest taka sama niezależnie od tego kto tak naprawę ma zysk a kto topi kapitał. Ot, taka wygodna monopolistyczna nisza rynkowa.

Zastanawia mnie jednak to, że pojawiły się publikacje wyceniające wartość akcji raczej w okolicach 40 PLN i sugerujące, że 43 PLN to trochę za drogo. Oczywiście są też analizy optymistyczne i wykazujące GPW jako dobrą inwestycję. Generalnie ilu analityków tyle opinii, a decyzję trzeba i tak podjąć samemu.

Dziś na czacie APPFunds pojawił się link do sensacyjnej wiadomości, że ABW prowadzi śledztwo w sprawie jakiś matactw z udziałem członka zarządu GPW. Być może socjotechnika obliczona na przestraszenie indywidualnych i wywołanie panicznej wyprzedaży w dniu debiutu, być może tylko pomówienie jeszcze nie zweryfikowane owym śledztwem.

Tak czy inaczej na ten debiut popatrzę sobie z boku, natomiast tydzień wcześniej, 2 listopada będę drżał z podniecenia na IPO Robyga.

9 komentarzy:

Krzysztof Sobolewski pisze...

Sceptycyzm wobec GPW rośnie wraz z liczbą chętnych na akcje :).

Sama spółka jest chyba o tyle niezwyczajna, że jest praktycznie największą giełdą papierów wartościowych w regionie. No i nadal się rozwija.

43 zł to rzeczywiście trochę dużo, porównując to np. z prognozowanymi zyskami spółki, ale właśnie ze względu na jej szczególną pozycję na rynku można tyle zapłacić.

Sam już zapisałem się na maksa i czekam na informacje o ostatecznej cenie i redukcji.

Sokomaniak pisze...

Nie ważne czy akcja kosztuje 5, 43 czy 500 zł. Ważne, czy będzie popyt od grubasów w dniu debiutu, co podniesie cenę. Przy takiej nagonce cena nie ma znaczenia.

Ryzyko nie jest duże, bo przy zapowiadanej redukcji i zakupie za 1-2k nawet spadek o kilka -naście procent nie będzie tragedią (dla mnie). Oczywiście dla pani z warzywniaka to będzie szok bo przecież w TV uśmiechnięty pan powiedział, że nie można stracić.

matipl pisze...

Ja tam czekam jak akcje będą dostępne na giełdzie, a cena będzie bardziej rzeczywista niż wymysł p. Grada.

Marek pisze...

@mati.pl
Były osoby co wyceniały PZU na 230 złotych i jakoś tej ceny nieprędko się doczekamy.
Ogólnie może spółka jest lekko przewartościowana, ale ma znacznie większe pole do rozwoju niż giełdy państw rozwiniętych. Jeżeli ponad połowa polaków nie posiada oszczędności, a Ci co posiadają nie inwestują w ich instrumenty finansowe tworzy to bardzo duży rynek do ekspansji na samym rynku krajowym. Nie mówiąc o możliwej ekspansji naszej giełdy na wschód (jakby się udało albo zachęcić Ukraińskie spółki do wchodzenia na nasz parkiet, albo stworzyć (przejąć) tam parkiet).

W Kreciej Norze pisze...

Możliwości są, tylko nie wg pomysłu ministra. Jak politycy za bardzo mieszają, to szarzaki jak my zazwyczaj tracą albo na jakąś ochłapy kiełbasy wyborczej trafią. Nie dla mnie.

I w sumie dobrze, że nie zdecydowałeś się na to IPO, wystarczy tego lewarowania kredytami w twoim przypadku. Może zaczyna cię nosić wg myśli "co by tu jeszcze wykombinować"? ;)

grapkulec pisze...

nosić mnie raczej nie zaczyna, a w sumie fakt, że nie lecę na debiut GPW może nawet oznaczać jakiś kiełkujący instynkt samozachowawczy :)

Magdalaena pisze...

Ja weszłam na maxa, bo
- rozumiem ideę IPO
- szansę na wzrost oceniam jako większą niż ryzyko porażki
- porażka kwotowo nie będzie zbyt duża

Ale sprzedam na debiucie, bo zupełnie nie rozumiem, jak zachowują się akcje na giełdzie i nie potrafię przewidzieć, co się z nimi stanie.

Jerzy pisze...

Jak patrzycie na to z perspektywy czasu? :)

grapkulec pisze...

ci co weszli raczej nie mogli stracić. inna sprawa, że trzeba było zablokować sobie kilka tysięcy na prawie miesiąc dla zysku ledwie przekraczającego 100 PLN. moim zdaniem było nędznie z tym IPO i jeśli chodzi o realną kasę rzecz kompletnie nie warta zachodu.

no ale ja nie wszedłem więc milczę :)

Prześlij komentarz