wtorek, 26 października 2010

Czy jest tu jakieś (inne) IPO?

Nie, nie zapisałem się jeszcze na GPW. Ciągle się waham jak jakaś Nike i ostateczną decyzję podejmę dopiero jutro. Ale pewnie popędzę radośnie za stadkiem indywidualnych licząc na wspólne grosze zysku albo gromadny bek po stracie :)

Wszyscy piszą o wejściu GPW na GPW, a ja kilka dni temu poczyniłem zapis na akcje firmy Robyg, dewelopera popełniającego mieszkaniowe inwestycje w kilku polskich miastach. Debiut spółki ma się odbyć 2 listopada, a cena została określona na 2 PLN za sztukę więc skromnie i zgodnie z zasadami risk management zapisałem się na akcji 1000 :) Dziś widzę, że na rachunek wróciło mi 1642 PLN z tych 2 tysięcy więc jeśli dobrze liczę to dostanę coś około 180 akcji.

Jak więc widać pakiecik będzie niewielki i wart zaledwie 360 PLN. Nawet jakby na debiucie cena skoczyła o 100% to i tak zysk nominalnie zbyt wielki by nie był :) Trzeba jednak mieć jakiś plan bo inaczej to emocje prawie na pewno spowodują jakieś idiotyczne ruchy więc zakładam sprzedaż po spadku o 5% lub wzroście o 20%. Liczę na spore zainteresowanie instytucjonalnych, a pewnie także indywidualni będą sobie chcieli powiększyć pakiety więc raczej optymistycznie patrzę na przebieg pierwszej sesji. Jeśli w dniu debiutu cena nie dotrze do żadnego z tych poziomów to zostawię sobie te akcje na dłużej, nadal z takimi samymi levelami TP i SL.

Jak wiadomo moje ruchy na giełdzie sponsoruje kredyt odnawialny więc do prowizji maklera trzeba też doliczyć kilka PLN za te dwa tygodnie małego minusa na rachunku. Mam nadzieję, że Robyg pozwoli zarobić chociaż na pokrycie tych kosztów.

PS. niby setny wpis, a jakiś taki niepozorny :)

4 komentarze:

Andrzej pisze...

gratulacje setnego wpisu :)
ale wchodzić na giełdę pieniędzmi z kredytu to trochę wyższy poziom wtajemniczenia jak dla mnie :)

Zbyszek Papiński pisze...

Może zapisz się do konkursu BossyFX - wpłacasz 1000 zł, odbierasz ksiażkę GZ i symulujesz, że coś działasz? :)

grapkulec pisze...

od 8 listopada zacznie się gromadzenie piątaków na poczet przyszłych wojaży giełdowych tak aby można było zyski i straty podliczać bez kosztów kredytowych. a tymczasem minus na rachunku będzie raptem do piątku bo wtedy powinna się pojawić pensja i wyzerować użycie kredytu.

inna sprawa to taka, że IPO to dość szybka piłka i od razu można realizować plany sprzedaży na zakładanych poziomach. zresztą same akcje nie grożą błyskawicznym bankructwem jak na przykład kontrakty czy forex więc trzymając rękę na pulsie jestem w stanie minimalizować straty.

oczywiście zdaję sobie sprawę z tego co robię i absolutnie nie polecam naśladownictwa :)

grapkulec pisze...

@ZP

jakoś konkursy inwestycyjne mnie nie pociągają, zwłaszcza takie gdzie trzeba wrzucić realna kasę na początek :)

Prześlij komentarz