czwartek, 30 września 2010

Wrzesień 2010 - podsumowanie

Kampania wrześniowa była całkiem spokojna jeśli chodzi o mój portfel. Oczywiście wydatki zdrowotne spowodowane zapaleniem płuc przekroczyły to co prawdopodobnie wydałbym normalnie chodząc do pracy albo leniuchując na urlopie, ale obyło się bez ekstremalnych ubytków finansowych.

Datek na "wakacje pod gruszą", o którym wczoraj wspomniałem, dotarł już na konto więc można powiedzieć, że spłata sierpniowych długów na karcie kredytowej z jednej strony została sfinansowana przez socjalizm, a z drugiej przez kapitalizm (zysk na Kolastynie). A ponoć nie da się tego pogodzić ze sobą :)

środa, 29 września 2010

Chorowanie i czytanie

Jakoś tak zawsze ze mną bywa, że życie jedną ręką wręcza mi podarek, a drugą wymierza mi solidnego plaskacza. Tym razem było podobnie: zarobiłem spekulacyjnym ruchem na Kolastynie, a kilka dni później dostałem gorączki i lekarz stwierdził zapalenie płuc. Samą chorobę jeszcze bym zniósł gdyby nie fakt, że lekarski areszt domowy nałożył się na ponad tydzień mojego dwutygodniowego urlopu, a na domiar złego przepadł mi długo planowany wyjazd z kumplami na grillowanie połączone z radosnym nadużywaniem alkoholu. Swoją drogą poprzedni termin tego wyjazdu spłynął do morza wraz z falami powodziowymi, ani chybi fatum jakieś.

czwartek, 16 września 2010

Kolastyna czyli jak zarobiłem 450 PLN na psychologii tłumu

Zabijecie mnie jak to przeczytacie, ale trudno. Znowu wlazłem na giełdę ze swoim kredytem odnawialnym i tym razem się udało. Tak, wiem: raz się uda, a potem sto razy popłynę. Było, minęło, fishyzm.

Zaczęło się od tego, że PrivFunds napisał o grzankach. Dzień później wszedłem sobie na notowania giełdowe tak w sumie bez konkretnego celu i posortowałem spółki po wolumenie. Okazało się, że drugie lub trzecie miejsce zajmuje Kolastyna i co więcej - w przeciwieństwie do większości spółek "groszowych" - jest na sporym plusie. Odpaliłem sobie notowania w eMaklerze i faktycznie ludzie kupowali to masowo i kurs bujał się od 0,92 do 0,96 PLN z już o tej porze wybitym maksem na 1 PLN. Na jakimś giełdowym forum przylookałem też ekstatyczne wpisy sprzed kilku dni, że to właściciele skupują i że się szykuje coś sporego.

czwartek, 9 września 2010

Szczęście kosztuje 75 tysięcy dolarów rocznie

Amerykańscy naukowcy przeprowadzili eksperyment, który wykazał, że takie mniej więcej zarobki powodują u badanych optymalny poziom szczęścia. Zarobki poniżej tej kwoty w różnym stopniu wywoływały niepokój, poczucie braku bezpieczeństwa i stabilności. O dziwo, zarobki większe niż wyznaczony poziom już nie dawały tak znacznego przyrostu szczęścia. Naukowcy tłumaczą to tym, że wtedy ludziom włącza się tryb ekstrawagancji i przestają się cieszyć z prostych, codziennych rzeczy.

Wygląda na to, że w Polsce poniżej zarobków 16-17 tysięcy PLN miesięcznie (nie wiadomo czy netto czy brutto, tego nie podano w artykule) szczęścia się nie należy spodziewać. Parafrazując kolesia z "Chłopaki nie płaczą": jest tu jakiś szczęściarz? :)

piątek, 3 września 2010

Bezproblemowe oszczędności

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z kontrolowaniem własnych finansów i konkretną walką z kredytami przeczytałem mnóstwo blogów, artykułów i porad jak się do tego zabrać i co robić aby dziura w budżecie domowym przestała się pogłębiać. Wszyscy znamy te litanie po sto, tysiąc, milion przepisów na czym można zaoszczędzić.